środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 8


          Amelia siedziała na krześle przy biurku, a Karolina ją czesała... Kiedy blondynka skończyła podała przyjaciółce lusterko. 
          - No i jak, podoba się?
          - No pewnie, że tak! Jest świetna, dziękuję. - Mela pocałowała przyjaciółkę w policzek. - Teraz ty. Siadaj. 
          - Aż się boję. - zaśmiała się Lola.
          - Masz czego, naprawdę. - pokręciła głową Amelka. - Nie będziesz żałować.
          - No dobra. Oddaję ci się. 
          - Ekhem, trochę to dwuznacznie zabrzmiało.
          - Przestań. - Karolina uderzyła lekko przyjaciółkę w ramię i obydwie się zaśmiały... Po 15 minutach fryzura Karoliny była gotowa. - No całkiem, całkiem... Żartuję, jest świetna. 
          - No dobra, teraz makijaże. - uśmiechnęła się Amelia i razem z przyjaciółką i ich kosmetykami udała się do łazienki. (...) 

          Wyszedł z łazienki w samym ręczniku i jeszcze mokrych włosach. Wyjął z szafy garnitur i przewiesił go przez oparcie krzesła. Spojrzał w okno i zobaczył, że w pokoju Amelii pali się światło. Nagle przed oknem pojawiła się dziewczyna. Miała idealny makijaż i śliczną fryzurę.  Ali nie mógł oderwać od niej wzroku. Po chwili się otrząsnął i zabierając garnitur wszedł z powrotem do łazienki. (...) 

          Gdy Amelka skończyła robić makijaż wyszła z łazienki, a Lola została w pomieszczeniu. Po chwili blondynka zawołała:
          - Mel, przyniesiesz mi sukienkę? To od razu się przebiorę... 
          - Jasne, już ci ją daję. - szatynka wzięła do ręki wieszak ze strojem przyjaciółki i zaniosła go jej. 
          - Dziękuję.
          - Nie ma za co. Nie musisz się spieszyć, mamy jeszcze ponad godzinę. - uśmiechnęła się Amelia, a jej przyjaciółka odwzajemniła gest. Brązowooka wróciła do pokoju i usiadła na łóżku wyjmując pamiętnik. Otworzyła go na czystej stronie i zaczęła pisać:
          "Jesteśmy już prawie gotowe. Lola właśnie zakłada sukienkę, a ja zajmuję łazienkę zaraz po niej. Jestem strasznie podekscytowana... Czuję, że coś się wydarzy, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy będzie to coś miłego, czy wręcz przeciwnie... O, widzę właśnie Alana. Wygląda jak jakiś Bóg - jakie porównanie xd. Zazdroszczę Milenie... Ech, dobra - koniec tego. Idę się dobijać do łazienki, bo jak Lola tam jeszcze będzie długo siedzieć, to nie zdążę. [...]"  - Lola, gotowa jesteś? 
          - Tak, tak... No i jak? - zapytała blondynka wychodząc z łazienki i okręciła się wokół własnej osi. 
          - Ślicznie. - uśmiechnęła się Mela. - Ksawi padnie z wrażenia... 
          - Ehe... Ale jak Alan zobaczy ciebie to oszaleje z zachwytu... Tylko żeby cię tam nie zgwałcił.
          - Nawet tak nie żartuj... Bardzo dobrze życzysz przyjaciółce. - zaśmiała się szatynka. - A poza tym to on ma dziewczynę. - dodała i zabierając swoją sukienkę skierowała się do pomieszczenia, które przed chwilą opuściła Karola. (...) 

          Alan zbiegł po schodach na dół, gdzie byli jego rodzice. Wszedł do kuchni i poczuł, że kręci mu się w głowie, więc oparł się o blat spuszczając głowę w dół. 
          - Co jest synku? - zapytała Sylwia zerkając na chłopaka.
          - Nic, wszystko ok... - powiedział chłopak, nie chcąc martwić rodziców. - Tato, odwieziesz mnie do szkoły? 
          - Jasne. Chcesz kogoś jeszcze zabrać? - zapytał Javier. 
          - Jeśli to nie problem to podjedźmy po... - zawiesił głos, zastanawiając się czy powiedzie, że chce pojechać po Milenę, czy... - Ksawerego. - podjął decyzję i uśmiechnął się delikatnie chłopak. 
          - Ok, zabieram kluczyki i możemy jechać. - zakomunikował pan Sanchez i poszedł do salonu. W tym samym momencie Alan poczuł wibrację w kieszeni. Wyjął komórkę i zauważył, że dostał SMS'a od Ksawerego: "Siema. Mógłbym się z tobą zabrać do szkoły? Karola napisała, że pojedzie z Melą i spotkamy się na miejscu. To jak?" Szatyn uśmiechnął się i szybko odpisał przyjacielowi: "Jasne, że możesz. I tak bym po ciebie podjechał... Będę za 5 minut pod Twoim domem." - No i jak synu, gotowy? 
          - Jasne. - zakomunikował chłopak. Złapał do ręki kurtkę, i żegnając się z mamą opuścił dom, a za nim wyszedł jego tata. (...) 

          - Dziewczyny, chodźcie, bo się spóźnimy! - zawołała Marta, stojąc przy drzwiach wyjściowych.
          - Już idziemy mamo! - zakomunikowała Amelia i razem z Karoliną zeszła na dół. - I jak? Jak ci się podoba?
          - Ślicznie wyglądacie. Ale teraz szybko zakładajcie kurtki i do samochodu. Mamy tylko pół godziy do rozpoczęcia balu. - kobieta ponagliła nastolatki i chwyciła kluczyki. Po niecałych pięciu minutach wszystkie trzy siedziały w samochodzie i były w drodze do szkoły. (...) 

          Alan i Ksawery wysiedli z samochodu Javiera. Szatyn nachylił się jeszcze i powiedział tacie, że jak będzie chciał wracać do domu to do niego zadzwoni, po czym razem z przyjacielem udał się do środka. Kiedy chłopaki zniknęli za drzwiami szkoły pod budynek podjechały Amelia i Karolina. 
          - Bawcie się dobrze. - uśmiechnęła się Marta, zerkając na dziewczyny.
          - Na pewno będziemy. - odwzajemniła gest Karolina.
          - Jak będziecie chciały wracać to zadzwoń Mela, dobrze? 
          - Jasne mamo, zadzwonię. - uśmiechnęła się dziewczyna i razem z przyjaciółką wysiadła z samochodu. - No to idziemy się świetnie bawić. 
          - No oczywiście, że tak... Chodź, widzę Ksawerego. - Karola pociągnęła Amelkę za rękę i razem weszły do szkoły. - Cześć kochanie. 
          - Hej śliczna. - Ksawi pocałował swoją dziewczynę. - Mela... Wow. 
          - Jasne, jasne... - zaśmiała się Amelia, a na jej twarz wstąpił delikatny rumieniec. 
          - Ten debil ma rację. Wyglądasz nieziemsko. - powiedział Alan podchodząc do przyjaciół. 
          - Eeee... Dzięki. Ty też niczego sobie. - odparła Amelka delikatnie się uśmiechając.
          - To prawda... Wyglądasz świetnie misiu. - Milena uwiesiła się na ramieniu Alana, a Amelię zmierzyła wrogim spojrzeniem. 
          - To ja... już pójdę. - powiedziała brązowooka i podeszła do Karoli i Ksawiego. - Nie lubię tej jędzy...
          - Nie tylko ty. - uśmiechnęła się pocieszająco blondynka. - O, idzie twój Romeo. - dodała, wskazując zbliżającego się w ich stronę Marcina.
          - Cześć wam. Kochanie jak ty pięknie wyglądasz. - powiedział Marcin całując dziewczynę w usta. 
          - Dziękuję. - uśmiechnęła się słodko Amelka. 
          - Przepraszam was, ale ją wam porwę. - zakomunikował Marcin i razem z szatynką zniknął pomiędzy innymi uczniami. (...) 

**********

          Lola tańczyła z Ksawerym na środku parkietu aż nagle zobaczyła, że w kącie sali stoi Marcin, a po chwili podchodzi do niego Milena. Rozmawiają i... dziewczyna zarzuca ręce na szyję chłopaka i zaczynają się całować. Blondynka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
          - Co cię tak cieszy? - zapytał Ksawery, spostrzegając uśmiech na twarzy dziewczyny.
          - Co? A nic takiego... Tylko Milena właśnie całuje się z Marcinem.
          - I to cię cieszy? A jak Mela się o tym dowie... Ona się załamie, przecież to jej chłopak.
          - No powiedzmy. Ale uwierz, że się nie załamie tylko się będzie cieszyć... Chodź, poszukamy jej. - Karola pociągnęła chłopaka za rękę i razem poszli szukać swojej przyjaciółki. Znaleźli ją siedzącą na schodach poza salą. - Meli, stało się coś? Dlaczego tak tu sama siedzisz?
          - Nie, nic się nie stało. Po prostu musiałam odpocząć od tej głośnej muzyki. A wy, dlaczego nie jesteście w środku? 
          - No bo my... Tylko się nie denerwuj. - poprosił Ksawery.
          - Ty się bardziej denerwujesz niż ona się tym zdenerwuje. - zaśmiała się Lola. - No więc widzieliśmy jak... Marcin całował się z Mileną! 
          - Poważnie?! No nareszcie się udało! - zawołała Amelka i rzuciła się na szyję przyjaciółce, a Ksawery patrzył na nie jak na wariatki.
          - Mel, przecież to twój chłopak. Dlaczego cieszysz się, że cię zdradził...
          - Bo to było tylko tak, żeby wzbudzić zazdrość w Milenie - to był cel Marcina, no a moim celem było...
          - Wzbudzenie zazdrości w Alanie? - zapytał Ksawery.
          - Bingo, ale chyba mi się to nie udało. - wzruszyła ramionami Amelia i ruszyła na salę. (...)

          Stał oparty o ścianę i wpatrywał się w parkiet. Nagle na drugim końcu sali zauważył całujących się Milenę i Marcina. 
          - Wiedziałem, że on zrani Amelkę. Wiedziałem... Ale przynajmniej ja będę miał powód do zerwania z Mileną. - mimo złości i tak się uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Postanowił podejść do całującej się pary i z nimi pogadać. Ruszył na drugi koniec sali przeciskając się pomiędzy tańczącymi nastolatkami. Kiedy stał kilka kroków przed Mileną i Marcinem głośno odchrząknął, a zakochani się od siebie oderwali. 
          - Misiu... To nie tak jak...
          - Nie tłumacz się! Jak ja w ogóle mogłem myśleć, że coś do mnie czujesz?! Za długo z tobą wytrzymałem, ale już dłużej nie zamierzam!
          - Alan, czy to znaczy, że ty ze mną... zrywasz? - zapytała z udawanym smutkiem dziewczyna. 
          - Tak zrywam z tobą... A po tobie nie spodziewałem się tego, że będziesz w stanie tak skrzywdzić Amelię. 
          - O czym ty mówisz? - zapytał Marcin.
          - O tym, że Amelka się załamie jak się dowie o tym, co się tu właśnie stało. A poza tym... Ona cię zabije! - krzyknął Alan i nie chcąc dalej prowadzić tej rozmowy skierował się do wyjścia z sali. (...)

          - Powiedz mi jak on tak mógł?! To ja miałam z nim zerwać, a nie on ze mną! Jeszcze nigdy żaden chłopak ze mną nie zerwał, to zawsze ja to robiłam! - Milena żaliła się Luizie.
          - Lenka, nie przejmuj się tym. Najważniejsze jest to, że odzyskałaś Marcina. - uśmiechnęła się pocieszająco Luiza i objęła przyjaciółkę.
          - Ty nic nie rozumiesz?! On chodzi z tą, tą... nawet nie wiem jak mam ją nazwać! 
          - Zerwie z nią. To tylko kwestia czasu. 
          - A jak nie?! Boże, jaka ja głupia jestem. Powinnam być zimną suką bez uczuć, a zakochałam się w takim kretynie jak Marcin! Mogę mieć każdego, a...
          - Skończ już to użalanie się! On zerwie z Amelią szybciej niż ci się to wydaje. Przecież on też cię kocha...
          - Możliwe, ale... I tak jestem idiotką. - skwitowała Milena. (...) 

          - Jak poszło z Mileną? - zapytała Amelka jak tylko zauważyła, że obok niej pojawił się Marcin. 
          - Bardzo dobrze. - uśmiechnął się chłopak. - Dziękuję ci. 
          - Nie musisz dziękować. Ja w sumie też miałam w tym jakiś interes, szkoda tylko, że mi się nie udało. 
          - Udało ci się... Nakrzyczał na mnie, że cię skrzywdziłem i takie tam. 
          - Co? - zapytała zaskoczona Mela.
          - No tak. Widział jak całowałem się z Leną. Podszedł do nas i najpierw nakrzyczał na nią i z nią zerwał, a potem jeszcze mi się dostało. Nie jesteś mu obojętna Meli. 
          - Może masz rację. - westchnęła Amelia. 
          - Ja ją mam, a nie może mam... No to chyba możemy już zakończyć nasz "związek", co?
          - Też tak myślę. Ale kumplami zostajemy. - postawiła warunek Mela.
          - No jasne, że tak. - zaśmiał się Marcin i przytulił Amelię. (...)

**********

          "Leżę sobie w łóżku, na zegarze 01:45, a mnie się wcale nie chce spać. Za dużo wrażeń jak na jeden wieczór. Ale jestem zadowolona... :) Alan zerwał z Mileną, Marcin osiągnął to, co chciał i już nie musimy udawać pary, no i ja w sumie też osiągnęłam swój cel... :) O, widzę, że Ali też nie może spać - nie ma zasłoniętych okien - siedzi na łóżku z gitarą. Chciałabym móc usłyszeć jak gra... *-* Dobra, bo jak się rozmarzę to nie zasnę tej nocy, a muszę chociaż na godzinę zamknąć powieki, bo na lekcjach będę nieprzytomna. Przynajmniej jeden plus - wszyscy przychodzimy na 3 lekcję, a to z racji tego, że bal skończył się o północy... :) Wbrew pozorom nasz dyrektor jest bardzo wyrozumiały. Napiszę jeszcze do taty SMS'a z wrażeniami z balu i idę spać. [...]" 

**********

          "Drrrrrrrrrrrrrryń!" dźwięk budzika obwieścił, że czas wstawać do szkoły. Amelka wstała z łóżka i od razu udała się do łazienki. Tam wykonała wszystkie rutynowe czynności i wróciła do pokoju. Z szafy wygrzebała jakieś ubrania i założywszy je na siebie zbiegła na śniadanie. 
          - Cześć! - zawołała, wchodząc do kuchni.
          - Cześć kochanie. Jak się spało? - zapytała Marta. 
          - Dobrze, dobrze... Długo nie mogłam zasnąć. Streściłam tacie w SMS'ie wrażenia z balu i dopiero zasnęłam. - powiedziała dziewczyna przygotowując sobie płatki. 
          - Odwieźć cię do szkoły? 
          - A mogłabyś? 
          - No pewnie, że tak. Po twoich wczorajszych podbojach tanecznych z pewnością nie masz siły postawić chociażby kroku. - zaśmiała się kobieta.
          - No powiedzmy... Jakoś przecież doszłam z pokoju tutaj.
          - Oj, wiesz o co mi chodzi...
          - Wiem, wiem... Dobra, to ja lecę po torbę i możemy jechać. - zakomunikowała Amelka i poszła do pokoju. (...) 

          Amelia, Karolina, Ksawery i Alan zmierzali pod klasę. W pewnym momencie podeszła do nich Luiza i zmierzyła wrogim wzrokiem Alana.
          - O co chodzi? - zapytał chłopak.
          - O nic... Wiesz, cieszę się, że Milena z tobą zerwała - nigdy cię nie lubiłam. - wypiszczała. 
          - Że co proszę?! Po pierwsze - to ja zerwałem z nią. A po drugie - ja też cię nie lubiłem. Udajesz kogoś kim nie jesteś Luiza... 
          - A skąd ty to możesz wiedzieć? A zresztą - to moje życie, moja sprawa! - prychnęła Szilberg i odeszła od czwórki przyjaciół. 
          - Udaje kogoś kim nie jest? My o czymś nie wiemy stary? - zapytał Ksawi. 
          - Nie ważne... Chodźcie pod klasę. - powiedział Alan i poszedł przodem. (...)

**********

          Siedział na balkonie z gitarą w ręku i układał melodię do nowej piosenki. Było dość ciepło, świeciło słońce, więc nie przeszkadzało mu, że jest początek listopada... Niestety coś mu nie wychodziło ułożenie melodii do nowego utworu. Oparł się o ścianę domu i głęboko westchnął... Po chwili poczuł, że z ust leje mu się... krew! Spanikowany wbiegł do pokoju i rzucając gitarę na łóżko pobiegł do łazienki. Wypluł krew, ale ona nadal leciała. Przyłożył ręcznik do ust i pobiegł do kuchni, w której krzątała się Sylwia.
          - Mamo! - z trudem zawołał chłopak.
          - Słucham... Co ci się stało?! - zapytała przerażona kobieta.
          - Sam nie wiem. Grałem na gitarze i nagle poczułem, że z ust leje mi się krew. Jest jej coraz więcej...
          - Dobra, spokojnie. - odetchnęła mama chłopaka. - Jedziemy do szpitala... Szybko, szybko! - zawołała i razem z synem wyszła z domu. Po chwili siedzieli już w samochodzie i byli w drodze do szpitala. (...) 

          Leżała na łóżku i przez uchylone okno słuchała jak Alan gra na gitarze. Gdy muzyka ucichła podniosła się na rękach chcąc spojrzeć na chłopaka, ale zobaczyła tylko jak szatyn wbiega do pokoju. 
          - Chyba mu się zimno zrobiło. - zaśmiała się w duchu Amelka i wstała zamknąć okno, a następnie siadając na parapecie zaczęła czytać książkę. Po chwili zerknęła w okno i zamarła. Z domu naprzeciwko wybiegał Alan z zakrwawionym ręcznikiem przy ustach, a za nim wybiegła pani Sylwia. (...) 

          Po 15 minutach Alan wraz z mamą byli w szpitalu. Lekarze zrobili chłopakowi badania i teraz czekali na wyniki. Pani Sylwia chodziła w kółko po szpitalnym korytarzu.
          - Mamo uspokój się. To na pewno nic takiego... Usiądź. 
          - Nic takiego? Synku przez pół godziny lała ci się krew z buzi to nie jest normalne. 
          - Wiem, ale... Na pewno nie potrzebnie się denerwujesz. Usiądź i spróbuj się chociaż trochę odstresować. 
          - Ech... Ile to może trwać? - westchnęła kobieta zajmując miejsce obok syna... Po chwili z jednego z pomieszczeń wyszedł lekarz, który przyjmował Alana - nie miał zbyt wesołej miny. 
          - Zapraszam do środka, muszę przekazać państwu pewną wiadomość. - zakomunikował mężczyzna i wszedł z powrotem do gabinetu. Alan wraz z mamą wstali z zajmowanych miejsc i niepewnie weszli za lekarzem do małego gabinetu. - Proszę usiąść... (...)

_______________________________________________________

jeeeej! *-* no to rozdział 8 za nami :)
 jak wrażenia? podobał się Wam rozdział? jak myślicie, co jest Alanowi?
zasypałam Was pytaniami, no ale... chcę wiedzieć  czy domyślacie się o co chodzi z Alim... ;>

ech... następny nie wiem kiedy - ale najprawdopodobniej w sobotę :)

więc... do następnego! ;***
Nikaa.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ