piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 6

          Obudził go dźwięk trzaskających drzwi. Leniwie podniósł jedną powiekę i rozglądnął się po pokoju. Kiedy jego wzrok napotkał jakąś sylwetkę przymknął ponownie powiekę, by po chwili otworzyć oczy.
          - Alan, czy ty wiesz która jest w ogóle godzina?! - naskoczył na chłopaka Ksawery.
          - No sorry stary, ale jakoś się nie orientuję. - odpowiedział zachrypniętym głosem Alan.
          - No to ja cię oświecę. Jest wpół do drugiej!
          - Co?! Boże, aż tyle spałem...?
          - No tak, długo... Ale ja nie po to przyszedłem. Martwiłem się trochę, bo nie odbierałeś i... Jak poszło wczoraj z Mileną?
          - Lepiej nie pytaj. - powiedział szatyn, wstając z łóżka. - Daj mi 15 minut. Ogarnę się i ci wszystko opowiem...
          - Spoko, poczekam. - uśmiechnął się Ksawi, a Alan poszedł do łazienki... Tak jak powiedział, po 15 minutach wrócił do pokoju i zastał tam swojego przyjaciela i jego dziewczynę.
          - Cześć Karolina. - pocałował dziewczynę w policzek.
          - Hej. Mam nadzieję, że nie będę wam przeszkadzać.
          - Nie, nie będziesz. I tak pewnie też jesteś ciekawa jak poszła rozmowa z Mileną? - zapytał Alan, a Lola tylko przytaknęła. - No to, ten... Nie zerwałem z nią.
          - Co?! Miałeś to zrobić... - powiedział Ksawery.
          - Miałem i prawie zrobiłem, ale ponownie mi nie dała skończyć tylko źle wyciągnęła wnioski i teraz... Idę z nią na bal jesienny... - skrzywił się Alan.
          - Czyli niestety nie zaprosisz Meli. - westchnęła Karolina.
          - No niestety nie... Mimo szczerych chęci. (...)

          Siedzieli rozwaleni na kanapie w salonie i oglądali telewizję, zajadając się popcornem. Nagle usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu, ale to zignorowali. Po chwili, kiedy dzwonienie nie ustępowało, chłopaki popatrzyli nieco wkurzeni na siedzącą pomiędzy nimi Karolinę.
          - No co? - zapytała dziewczyna.
          - Nic, tylko... Odbierz w końcu ten telefon. - powiedział Ali.
          - Aha, no tak, sorry... Halo?
          - No nareszcie. Dzwonię i dzwonię... Podejmujesz szybką decyzję, ok? - w słuchawce odezwała się Amelia.
          - No, no dobraaa... Ale o co chodzi?
          - Nie pytaj... Zielony czy czerwony?
          - Eeee... Czerwony?
          - Super, tak myślałam. Kończę, pa. Widzimy się jutro! - zawołała ostatni raz Mela i się rozłączyła.
          - To było dziwne... - wyszeptała Karolina i napotkała pytające spojrzenie Alana. - Dzwoniła Amelia i pytała o jakieś kolory. Nie rozumiem tej dziewczyny. - zaśmiała się blondynka. - Ale wracajmy do oglądania...
          - No dobra. - zgodnie stwierdzili chłopcy i cała trójka utkwiła wzrok w ekranie telewizora. (...)


**********

          "Jestem zadowolona z dzisiejszych zakupów. Były bardzo udane... :) Kupiłam Karolinie śliczną sukienkę *.* mam nadzieję, że jej się spodoba... Sobie zresztą też kupiłam sukienkę - i to nie jedną - co u mnie jest rzadkością. W ogóle ostatnio chętniej się ubieram w sukienki, spódniczki, balerinki... Ale do szpilek się jak na razie nie przekonałam! Haha! Może z czasem się skuszę i sobie jakieś kupię, ale szybko to chyba nie nastąpi... Kupiłam jeszcze dużo innych rzeczy, ale o tym pisać nie zamierzam, bo mnie już ręka boli. :D No i cieszę się, że jutro o tej porze będę już we Wrocławiu i, jeśli będzie ładna pogoda i nie będzie bardzo zimno, będę siedzieć na balkonie patrząc w gwiazdy. Hmmm... Jest już 23:00, a ja muszę być gotowa o 6:00, bo o 7:30 mamy samolot, więc idę spać. [...]"

**********

          O 5:15 Amelię obudził dźwięk budzika. Uradowana dziewczyna mimo wczesnej pory szybko wstała z ciepłego łóżka i zabierając ubrania pobiegła do łazienki. Tam wykonała wszystkie rutynowe czynności. Po około 20 minutach zwarta i gotowa udała się do kuchni, gdzie byli już jej rodzice.
          - Dzień dobry Starscy! - zawołała brązowooka, siadając przy stole.
          - Dzień dobry córciu. Widzę, że humor dopisuje. - uśmiechnęła się Marta i pocałowała córkę w czoło, stawiając przed nią talerz z kanapkami.
          - No oczywiście... Wracamy w końcu do Wrocławia. Ale szkoda, że bez ciebie tato. - Mela nieco posmutniała.
          - Ej, widzimy się na święta. To tylko trochę ponad miesiąc. - uśmiechnął się Grzegorz. - Zabrałyście wszystko co potrzebne?
          - Ja wszystko spakowałam. A ty Mel?
          - Ja też... Idę zaścielić łóżko i po walizkę, zaraz wracam.
          - Dobrze. - powiedziała pani Starska i zaczęła sprzątać po śniadaniu. (...)

          "Siedzę już w samolocie. Czeka mnie teraz 8-godzinny lot - większość czasu pewnie prześpię, bo już mi się oczy zamykają. Mama grzebie coś w laptopie, więc nie mam możliwości skontaktowania się z przyjaciółmi, szkoda... Chciałabym ich jak najszybciej zobaczyć... [...]" Mela spojrzała na rodzicielkę.
          - Stało się coś kochanie? - zapytała Marta podnosząc wzrok znad laptopa.
          - Nie, nic... Ja się prześpię. Jak bym się sama nie obudziła to obudź mnie przed lądowaniem.
          - Dobrze, obudzę cię.
          - Dziękuję, mamo. - uśmiechnęła się dziewczyna i opierając się wygodnie o fotel przymknęła powieki. (...)

          - Mamo! Mamo! Gdzie ty jesteś?! - wołał Alan, biegając po domu z laptopem.
          - Tu jestem. - powiedziała Sylwia, wychylając się z garderoby. - Co się stało?
          - Pani Marta napisała e-maila. - wyszczerzył się chłopak.
          - I co w związku z tym?
          - Napisała, że około 15:00 będą już we Wrocławiu na lotnisku i pyta czy byś po nie przyjechała... O co chodzi?
          - Eeee... A no tak, bo ty nic nie wiesz. - uśmiechnęła się Sylwia. - Pani Marta i Amelia pojechały do Kanady tylko na 5 dni, żeby pomóc Grzegorzowi się tam zaaklimatyzować.  Nie będą tam mieszkać na stałe, znaczy tata Meli tak, ale ona i jej mama zostają we Wrocławiu.
          - Aha. No to super. - stwierdził z ogromnym uśmiechem Alan.
          - A do tego czy po nie pojadę, to oczywiście, że tak. Stęskniłam się...
          - Mamo, a czy...
          - Dzwoń do nich. - przerwała szatynowi kobieta z uśmiechem na ustach.
          - Dzięki, dzięki, dzięki! - zawołał uradowany chłopak i pobiegł do swojego pokoju. (...)

          - Kochanie, obudź się. - Marta próbowała dobudzić swoją córkę. - Lądujemy za pół godziny. Kazałaś się obudzić, więc...
          - Dzięki mamuś. - uśmiechnęła się szatynka. - A ty spałaś w ogóle? - zapytała przecierając oczy.
          - Tak, zdrzemnęłam się chwilkę... 

          - Chwilkę, czyli ile? 
          - Oj, jakieś 20 minut, nie dopytuj się już tak. - uśmiechnęła się Marta, a Mela pokręciła głową i oparła się o fotel. Wyjęła pamiętnik i otworzyła go, biorąc do ręki długopis...

          "Już za pół godziny lądujemy. :) Jak ja się cieszę, że to już... Przespałam praktycznie cały lot, więc szybko mi minęło to 8 godzin. Ogarnęłam się i teraz z przejęciem oczekuję lądowania... Mogłoby to nastąpić trochę szybciej. Ja chcę już zobaczyć moich przyjaciół! <3 [...]" 


          - Prosimy zapiąć pasy, wlatujemy w strefę turbulencji. - z głośników wydobył się głos stewardessy. Wszyscy pasażerowie wykonali polecenie kobiety i czekali aż turbulencje miną... Około 10 minut później wszyscy mogli odetchnąć z ulgą, bo samolot spokojnie zbliżał się do lądowania. (...)

          - Nareszcie! - zawołała Amelia po odebraniu bagażu. - Mamo, jedźmy jak najszybciej do domu, błagam.
          - Spokojnie kochanie. Zaraz zobaczysz swoich przyjaciół. - uśmiechnęła się Marta.
          - Co? Jesteśmy 5 kilometrów od domu. Zanim znajdziemy jakąś taksówkę i dojedzie... Ali! - krzyknęła dziewczyna i rzuciła się biegiem do przyjaciela. - Tęskniłam za tobą Sanchez! - powiedziała, rzucając się chłopakowi na szyję.
          - Ja za tobą też Starska. - zaśmiał się Alan, tuląc do siebie dziewczynę.
          - Ekhem, a my to co? - zapytała z udawanym fochem Karolina.
          - Za wami też tęskniłam. Chodźcie tu misiaki. - uśmiechnęła się Amelia i wyściskała Karolinę i Ksawerego.
          - Tęskniłem, ale i tak należy ci się niezłe manto. - powiedział Alan.
          - A to niby za co?
          - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to tylko 5 dni? Ja tu sobie pluję w brodę, że się z tobą nie pożegnałem, a ty mi taki numer wykręcasz.
          - Nie gniewaj się... - Mela pocałowała szatyna w policzek i uśmiechnęła się do niego promiennie. - Jak tam twoja dziewczyna?
          - Nie chcę o tym rozmawiać, przepraszam.
          - Spoko, nie nalegam. Ale wiesz, że...
          - Ej, to ja jestem do przyjmowania zwierzeń Alanka. - zaśmiał się Ksawi.
          - Dobrze, dobrze...
          - No to jak dzieciaki, jedziemy do domu? - rozmowę nastolatków przerwała pani Sylwia.
          - Tak. - stwierdziła cała czwórka. (...)

**********

          "Nareszcie w domu! <3 Z lotniska odebrali nas moi przyjaciele i mama Alana - zrobili mi niespodziankę. :) Teraz siedzę na łóżku i odpoczywam po wyczerpującym rozpakowywaniu... No i przy okazji czkam na Lolę, która dziś u mnie nocuje - obejrzymy jakiś film, pogadamy i tak dalej. Aż dziwne, że zgodziła się do mnie przyjść, myślałam, że będzie się wykręcać jakimś spotykaniem z Ksawerym czy coś, ale nie... O, słyszę dzwonek do drzwi, więc to chyba ona. :D [...]" 


          - Cześć Mela, już jestem. - przywitała się Karolina, wchodząc do pokoju przyjaciółki.
          - Hej. - uśmiechnęła się szatynka i przytuliła przyjaciółkę. - Mam coś dla ciebie.
          - Eee, a co?
          - Zobaczysz, poczekaj moment... - Amelia wyjęła z szafy pudełko i podała je przyjaciółce. - Proszę.
          - Dziękuję. Co to jest?
          - Otwórz.
          - Ech, no dobra... - westchnęła Karola i otworzyła pudełko. Po chwili wyjęła z niego sukienkę. - Meli... To o to chodziło z tym kolorem? - zaśmiała się blondynka.
          - No tak... Zastanawiałam się czy będziesz wolała czerwoną czy zieloną, więc zadzwoniłam... Podoba ci się?
          - Jeszcze pytasz? Jest śliczna... Dziękuję! - niebieskooka rzuciła się na szyję przyjaciółce.
          - Nie ma za co... To co robimy?
          - Nie wiem, ale przyniosłam fajny film... (...)


**********

          "Drrrrrrrrrrrrrryń!" W pokoju Amelii rozbrzmiał ten najbardziej znienawidzony dźwięk budzika. Brązowooka niechętnie podniosła się z łóżka i zaczęła budzić swoją przyjaciółkę.
          - Karola! Karola, wstawaj! Spóźnimy się do szkoły!
          - Już, już... Wstaję. Która godzina?
          - Za dziesięć siódma.
          - Kobieto dla mnie to środek nocy, daj mi spać... - powiedziała Karolina i ponownie opadła na poduszkę.
          - No dobra, 20 minut. Ja się pójdę w tym czasie ogarnąć. - powiedziała Mela i zabierając ubrania weszła do łazienki... - Lola, wstawaj. Proszę cię.
          - Wstaję, nie widać? - Karolina podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła zaspane oczy. - Fajny sweterek. Jaki Harry ma za ciebie wyjść?
          - Harry Potter. - zaśmiała się Amelia. - Idź do łazienki, a ja idę na dół na śniadanie.
          - Spoko, zejdę za 15 minut. - zakomunikowała Karolina i weszła do łazienki, a Amelia zeszła na dół. (...)

          Kiedy dziewczyny kończyły jeść śniadanie w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Mama Amelii poszła otworzyć i zobaczyła, że to... Alan i Ksawery.
          - Dzień dobry. - uśmiechnęli się chłopcy.
          - Dzień dobry, wejdźcie. Dziewczyny jeszcze jedzą śniadanie. Grzebały się trochę i tak wyszło...
          - Mamo, my to wszystko słyszymy. A poza tym już skończyłyśmy. Cześć chłopaki. - uśmiechnęła się Mela, przytulając przyjaciół.
          - Cześć. Ciężka noc? - zapytał Alan.
          - Można tak powiedzieć... A oni już zaczynają. - zaśmiała się dziewczyna, spoglądając na 'wymieniających się śliną' Karolinę i Ksawerego.
          - Ej, ej... Nie przy ludziach, błagam! - zawołał Ali.
          - No sorry... - Ksawi niechętnie oderwał się od swojej dziewczyny.
          - Tak lepiej. Chodźmy już, bo się spóźnimy.
          - Tak, chodźmy... Do widzenia!
          - Pa, mamo! - zawołała Amelia i razem z przyjaciółmi wyszła z domu. (...)

**********

          - Ona to musi robić? - zapytała zirytowana Amelia patrząc na klejącą się do Alana Milenę.
          - To jej chłopak, więc...
          - Wiem, że to 'jej chłopak', ale bez przesady... Ona to robi specjalnie.
          - Nie przesadzaj, przecież to, że... O kurde. - Ksawery aż otworzył usta ze zdziwienia widząc, że Milena siedzi okrakiem na Alanie i zachłannie całuje jego usta.
          - Nie dobrze mi... Nie będę tego jeść. - zakomunikowała Mela, odsuwając od siebie tackę z lunchem. Po chwili podszedł do niej Marcin*.
          - Cześć Amelia. - uśmiechnął się chłopak.
          - Yyy... Cześć?
          - Wiem, że to dziwnie wygląda. Nie znamy się za bardzo, nie gadamy, aż tu nagle do ciebie podchodzę, ale... Możemy pogadać gdzieś sami?
          - Jasne, chodź na korytarz. Tam teraz nikogo nie będzie... Lola, zaraz wracam. - powiedziała brązowooka i razem z Marcinem wyszła na korytarz. - To o czym chciałeś pogadać?
          - Chodzi o to, że... Widziałem jak patrzyłaś na tą sytuację z Mileną i twoim przyjacielem... Jak on ma na imię?
          - Alan.
          - No właśnie... Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale po twojej reakcji wnioskuję, że nie jest ci obojętny. - Marcin spojrzał podejrzliwie na Amelię, a ona tylko wzruszyła ramionami. - Wiedziałem... Mam podobnie z Mileną. I mam pewien plan.
          - Nie rozumiem za bardzo. Oświecisz mnie?
          - No więc... Chciałabyś wzbudzić zazdrość w Alanie?
          - Eeee... Nie sądzę, żeby to się udało, on nic do mnie nie czuje poza przyjaźnią.
          - Ja bym był innego zdania, ale mniejsza... Mam plan, żebyśmy przez jakiś czas poudawali parę.
          - Marcin... Chyba rozumiem, ale myślisz, że to coś da? I co najważniejsze, że oni się na to nabiorą?
          - Nie zaszkodzi spróbować. - wzruszył ramionami chłopak. - To jak, wchodzisz w to?
          - Ech... Sama nie wiem.
          - Amelia...
          - No dobra, wchodzę. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna.
          - Super... Zacznijmy od tego, że... Masz z kim iść na bal?
          - No chyba nie bardzo.
          - To już masz. - uśmiechnął się Marcin i pocałował dziewczynę w policzek. A następnie odszedł, puszczając dziewczynie oczko. (...)

**********

          "Plan Marcina wydaje się dobry, ale nie sądzę, żeby to coś dało. Alan nie kocha Mileny - przynajmniej tak twierdzi, ale na 100% nie kocha mnie. No, ale spróbować nie zaszkodzi, a może akurat coś z tego wyjdzie i przynajmniej jedno z tandemu Amelia&Marcin będzie zadowolone... :) Wcielenie planu w życie zaczynamy od jutra - trochę dziwnie to będzie wyglądać, no ale... Nie rzucamy się od razu na głęboką wodę, zaczynamy od tego, że będziemy więcej czasu spędzać ze sobą itd... Mama woła mnie na kolację. Pójdę coś zjeść i od razu chyba pójdę spać. Jestem wykończona po wczorajszej nocy z Karoliną. :D [...]"


_______________________________________________________

Marcin Adamski - 17-latek. Zakochany w Milenie. Z pomocą Amelii chce wzbudzić zazdrość w dziewczynie. [będzie pojawiał się w opowiadaniu przez kilka najbliższych rozdziałów]



rozdział dzisiaj, bo... jutro przygotowania do świąt ruszają "z kopyta"! porządki i te sprawy... rozumiecie :) nie wiem czy będę miała moment, żeby dorwać się do komputera jutro, więc, żeby nie zostawiać Was bez rozdziału to dodaję dziś :) jak widzicie jest nowa postać  która... nie namiesza, ale jej pojawienie się jest bardzo ważne dla dalszego rozwoju akcji :)
dobra, Was zostawiam z treścią, a ja uciekam, papa ;***
Nikaa.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ