poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 7

          - Amelka! Córeczko, wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły! - wołała mama dziewczyny. Kiedy nie uzyskała odpowiedzi poszła do pokoju córki. Weszła do środka i z ogromnym uśmiechem na ustach stanęła przed łóżkiem. Amelia leżała na łóżku gotowa do wyjścia z słuchawkami na uszach. Marta podeszła bliżej i zdjęła Meli jedną słuchawkę. - Córciu, ja wiem, że chcesz się odstresować i muzyka w tym pomaga, ale jest już 20 po siódmej. Chodź na śniadanie. 
          - No tak... Dziękuję. Gdyby nie ty na pewno bym się spóźniła. - uśmiechnęła się brązowooka i razem z rodzicielką zeszła na dół... Po 10 minutach skończyła jeść śniadanie, i zakładając kurtkę wyszła z domu, kierując się do szkoły.
          - Cześć Amelia! - zawołał Ali wychodząc z domu. 
          - Cześć. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna w kierunku przyjaciela. 
          - Stało się coś? 
          - Nie... Nie idziesz po Milenę? 
          - Nie, nie chodzę po nią. Mieszka w przeciwnym kierunku przecież. 
          - Wiem. Niedaleko niej mieszka Marcin. 
          - Ten, z którym wczoraj rozmawiałaś, tak? 
          - Ehe, ten sam... Idę z nim na bal. - zakomunikowała Amelia, a Alan poczuł delikatne ukłucie w sercu. Chłopak przełknął głośno ślinę i wymusił uśmiech.
          - Cieszę się. Naprawdę. 
          - Super. A ty idziesz ze swoją dziewczyną, prawda? 
          - Przestań ją nazywać 'moja dziewczyną'. - skrzywił się szatyn. - Może i nią jest, ale to tylko przez przypadek. 
          - Przez przypadek?! Ty się w ogóle słyszysz?! - wkurzyła się Amelia. - Czegoś takiego nie można nazywać przypadkiem! - krzyknęła i pobiegła do szkoły. 
          - Mel! Mel! Cholera! - krzyknął Alan i złapał się za głowę. (...)

          Na przerwie obiadowej Amelia spędzała czas z Marcinem. Siedzieli razem przy stoliku i o czymś zawzięcie rozmawiali i co chwilę wybuchali śmiechem. 
          - Myślisz, że ten plan wypali? - zapytała nagle Mela.
          - Dlaczego miałby nie wypalić? Jesteśmy dobrymi aktorami. - uśmiechnął się Marcin. - Pamiętasz jak w 6 klasie grałaś Kopciuszka? 
          - No pewnie... A ty grałeś woźnicę w karecie. - zaśmiała się dziewczyna.
          - Oj tam... Ale przynajmniej miałem ciekawą rolę, bo najpierw byłem kotem i później też się w niego zamieniałem. 
          - Tak. I zrobiłeś to bardzo profesjonalnie... (...)
          
          Alan przeprosił Milenę i wstał od stolika, podchodząc do Karoliny i Ksawerego. 
          - Od kiedy to ona wystawia przyjaciół? - zapytał wskazując na Amelię i Marcina. W odpowiedzi jego przyjaciele tylko wzruszyli ramionami.
          - Ty też nas wystawiłeś. Podobno jej nie kochasz, a to, że jesteście razem to przypadek. - powiedział z ironią Ksawery. 
          - To jest inna sprawa. Dobrze o tym wiecie... A ona z nim coś, no wiecie?
          - Z tego co mi wiadomo to tylko się kolegują. Mela mówiła, że jest całkiem spoko, więc ja nie mam nic przeciwko. - uśmiechnęła się Karola.
          - W sumie ja też nie jestem przeciwny temu, żeby spędzała z nim czas. 
          - A jak ją przez niego stracimy? - Alan nie dawał za wygraną. 
          - To idź do nich i oderwij od niego Amelię siłą! Już ci całkiem odbiło przez tą Milenę! - wybuchnął Ksawi.
          - Ksawery... Ech, nie chcę się kłócić. - westchnął Ali i wrócił do 'swojej dziewczyny'. (...)

**********

          Karolina wyszła ze szkoły i skierowała się do domu. Była zmuszona wracać sama - Ksawery musiał zostać na treningu, Alan poszedł z Mileną, a Amelia... gadała z Marcinem i dziewczyna nie chciała jej przeszkadzać. Niebieskooka włożyła słuchawki do uszu i pogrążona w muzyce szła do domu. Po chwili poczuła czyjś uścisk na nadgarstku. Podniosła wzrok i zobaczyła Melę, uśmiechnęła się i wyjęła słuchawki z uszu. 
          - Przepraszam. - powiedziała Amelia. 
          - Za co? - zapytała zaskoczona Karola.
          - Słyszałam waszą kłótnię na stołówce. Chodziło o mnie, więc przepraszam. 
          - Nic się nie stało... Alana po prostu zazdrość zżera. - zaśmiała się blondynka. 
          - Jasneee... No w sumie to o to chodziło.
          - Co? Ty tak na specjalnie z tym Marcinem? No... To teraz rozumiem. 
          - No tak. - uśmiechnęła się brązowooka. - Ale nikomu ani słowa. 
          - Oczywiście... A on też ma w tym jakiś interes czy to bezinteresowna pomoc? 
          - Chcę wzbudzić zazdrość w Alanie, a on w Milenie... Byli ze sobą pół roku, ukrywali to, ale kochali się. Aż w końcu Milenie coś się odwidziało i powiedziała Marcinowi, że go nie kocha i z nim zerwała... Dlatego, gdy zobaczył, że mi ten jej związek z Alanem też nie odpowiada obmyślił ten plan - to taka mała zemsta. 
          - Biedny... Nie rozumiem Mileny. Skoro się kochali to dlaczego z nim zerwała? 
          - Nie mam pojęcia, ale wiesz przecież, że ona lubi ranić ludzi. 
          - Oj tak, ona to uwielbia... (...)

**********

           Amelia i Marcin spędzali ze sobą bardzo dużo czasu i w końcu zostali "parą". Alan, gdy tylko ich widział na horyzoncie uciekał wzrokiem i nie chciał na nich patrzeć - był zazdrosny... Dni mijały bardzo szybko. Bal jesienny zbliżał się wielkimi krokami - zostało tylko 2 dni... Mela siedziała w swoim pokoju i wpatrywała się w okno, podziwiała padający deszcz. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. 
          - Proszę! - zawołała dziewczyna. 
          - Cześć córciu. - do pokoju weszła Marta z pudełkiem w ręce. - Kupiłam ci szpilki na bal. 
          - Co? Ja nie umiem chodzić w szpilkach. Myślałam, że założę zwykłe baleriny. 
          - O nie, nie... Założysz szpilki. No już zakładaj je i uczysz się w nich chodzić. - kobieta podała córce pudełko. 
          - No dobraaa. - westchnęła dziewczyna i założyła buty. Po kilku krokach nieco się zachwiała. - Stoję... jakoś. To nie jest takie proste.
          - A czy ktoś mówił, że to jest proste? 
          - No nie... Tata by miał ubaw. 
          - Mogę mu nagrać filmik z twoimi zmaganiami. - zaśmiała się Marta.
          - Ani się waż! - Amelia również się zaśmiała. Po chwili w domu rozbrzmiał dzwonek. 
          - To pewnie Sylwia, Javier i Alan. 
          - Kto? Co oni tu robią?
          - Zaprosiłam ich na kawę... Ale nie rozumiem cię, przecież przyjaźnisz się z Alanem. 
          - No tak, ale... ostatnio trochę się posprzeczaliśmy i... 
          - Ech... Wyjaśnijcie sobie wszystko. Zaraz go tu do ciebie przyślę... - zakomunikowała kobieta i opuściła pokój córki. (...)

          "Czuję, że go tracę. Tracę przyjaciela i nic nie mogę na to poradzić... :( Przecież nie powiem mu dlaczego nie spędzam z nim już tyle czasu, nie powiem mu, że to z Marcinem jest po to, żeby wzbudzić w nim zazdrość... O tym wiem tylko ja, Marcin, no i Lola... Nie mam nawet siły pisać już pamiętnika - to powinna być jakaś odskocznia, powinnam tu przelewać to, co czuję, ale jakoś nie mam na to ochoty. Piszę, bo to mój codzienny rytuał... Pojutrze bal. Czekałam na ten dzień. Mam zamiar się dobrze bawić i praktycznie niczym nie przejmować. Wyjdzie mi to? Zobaczymy. [...]" 

**********

          Siedział na łóżku wpatrując się w jeden punk na ścianie. Miał spotkać się dziś z Mileną, ale nie miał na to ochoty i odwołał spotkanie. Dziewczyna oczywiście się wkurzyła. Nie dogadywali się ostatnio, ale Alanowi w sumie było to na rękę... Zamknął na chwilę oczy i natychmiast zobaczył obraz całujących się Amelii i Marcina. Uchylił powieki i z jego oczu pociekło kilka łez. 
          - Ech... Nie będę płakał. Nie chcę wyjść na beksę. - westchnął i chwycił do ręki telefon. Wybrał numer Ksawerego i przyłożył komórkę do ucha. 
          - Halo? - po kilku sekundach w słuchawce odezwał się blondyn.
          - Cześć. Masz czas? 
          - Siema. Mam. Chcesz się spotkać? Zadzwonić do dziewczyn? 
          - Nie... Znaczy chcę się spotkać, ale tylko z tobą. Muszę się komuś wygadać. Możesz wpaść do mnie? 
          - Pewnie. Będę za 15 minut. - powiedział Ksawery i rozłączył się. Alan opadł na poduszki i zakrył twarz dłońmi. Leżał chwilę w bezruchu, aż usłyszał dzwonek do drzwi. Z racji tego, że był sam musiał iść otworzyć. Podniósł się z łóżka i zbiegł na dół. 

          - Cześć. - Ksawi przywitał się z przyjacielem.
          - Siema, wchodź. 
          - Stało się coś? 
          - W pewnym sensie tak... - powiedział Ali i zaprosił przyjaciela do salonu. - Chodzi o Melę i... Nie mogę na nich patrzeć. 
          - Zazdrosny jesteś, co? 
          - Jak cholera. Czuję, że on ją skrzywdzi. To nie jest odpowiedni chłopak dla niej. - powiedział szatyn spuszczając głowę i podparł ją na rękach.
          - A kto jest odpowiedni? Ty? Okłamujesz Milenę... Ba! Okłamujesz sam siebie. 
          - Nie pomagasz... 
          - Wiem, ale po to jest przyjaciel. Żeby potępiać głupie zachowania... Moim zdaniem powinieneś jak najszybciej posłać Milenę do diabła i zawalczyć o Melę. Przecież ją kochasz...
          - Żeby to było takie proste... 
          - A nie jest? Alan nie wiem jak się czujesz, nie miałem takiej sytuacji, ale... Powinieneś to wszystko wyjaśnić Milenie. 
          - Ale... Boję się jak ona zareaguje na to, że kłamałem...  
          - Ech... Sanchez, trzeba było o tym wcześniej pomyśleć. - Ksawery pokręcił z dezaprobatą głową. - Jutro bal, zrób coś! Musisz odzyskać Amelię. 
          - Co? Jakie odzyskać? Ja jej nigdy nie miałem... 
          - Odzyskać jako przyjaciółkę debilu! Myślisz, że nie wiem, że wasze ostatnie spotkanie skończyło się kłótnią?! Że ostatnio nic innego nie robicie tylko się kłócicie?!
          - Ale to nie jest moja wina! 
          - Nie zwalam winy na ciebie! Ale ty też się do tego przyczyniłeś! Wina leży po środku! - krzyknął Ksawery, ale po chwili się opanował. - No i widzisz, nawet ze mną się teraz kłócisz... Zerwij jak najszybciej z Mileną i niech wróci tamten czuły i miły Alan, bo ty nim nie jesteś... Zmieniłeś się. - westchnął chłopak. 
          - Dziękuję. - uśmiechnął się Ali. - Dziękuję, że tu przyszedłeś i mi wygarnąłeś. - szatyn przytulił przyjaciela. 
          - Ej, bo mi się tu zaraz rozkleisz jak baba. - zaśmiał się Ksawi i chwycił telefon przyjaciela. - Zadzwoń do Mileny. Spotkaj się z nią i wszystko jej wyjaśnij... 
          - A jutrzejszy bal? Z kim ona pójdzie?
          - Czy to ważne z kim? Musisz z nią pogadać jak najszybciej. Im dłużej z tym będziesz zwlekał tym trudniej ci będzie to zrobić... 
          - Nie dam rady. - pokręcił głową Alan. - Nie dzisiaj.
          - Jak nie dzisiaj to kiedy? 
          - Jutro... Na balu. Obiecuję. - uśmiechnął się delikatnie szatyn.
          - Jak chcesz. - Ksawery poklepał przyjaciela po ramieniu. - Poradzisz już sobie? 
          - Jasne. Jeszcze raz dzięki, że przyszedłeś. 
          - Po to są przyjaciele... Do jutra Alan. 
          - Na razie. - Alan odprowadził przyjaciela wzrokiem i wrócił do swojego pokoju. (...) 


***********

          Przerwa obiadowa...
          - Już się nie mogę doczekać wieczora. - powiedziała z uśmiechem Amelia. - Wpadasz do mnie i razem się szykujemy, prawda? - dodała, zwracając się do Loli.
          - No oczywiście, że tak. - uśmiechnęła się Karolina. - Marcin po ciebie przyjedzie? 
          - Nie, spotkamy się dopiero tutaj. Nie będzie specjalnie po mnie jechał... Nie chcę tego. 
          - Rozumiem... Alanowi serce pęka jak na was patrzy. - wyszeptała blondynka.
          - Myślisz, że mi nie jest smutno jak na niego patrzę? Jak widzę ten smutek w jego oczach? Ale musi to wytrzymać... Ja też muszę. 
          - Jasne... O, cześć Marcin. 
          - Cześć Karolina. Hej Mel. - uśmiechnął się chłopak i pocałował dziewczynę. 
          - Heeej... - słodko przeciągnęła Amelia i wtuliła się w ramię Marcina. 
          - Plotkujecie o mnie? 
          - Nie. Gdzieżbyśmy śmiały. - zaśmiała się Lola.
          - Ehe, czyli jednak... 
          - Tylko troszeczkę... Cześć Ksawi. 
          - Cześć Amelka. - Ksawery pocałował przyjaciółkę w policzek, a do Marcina skinął tylko głową. - Hej skarbie.
          - Cześć kocie. - Karolina pocałowała chłopaka w usta, a następnie wtuliła się w jego tors... (...)

          Na drugim końcu stołówki siedział Alan, a razem z nim przy stoliku była Milena, Luiza i jej chłopak - Fabian. Od dłuższej chwili prowadzili rozmowę na temat balu, ale Ali ich nie słuchał. Nie mógł oderwać wzroku od Amelii i Marcina. Mimo bólu jaki sprawiał mu ich widok ciągle na nich patrzył...
          - To ja powinienem tam siedzieć. To ja powinienem ją tulić, całować... To powinienem być ja do cholery! - krzyczał na siebie w myślach. - Przepraszam was, muszę się przewietrzyć. 
          - Wszystko w porządku misiu? - zapytała z udawanym przejęciem Milena. 
          - Tak, tak... Po prostu muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Zaraz wracam. - powiedział chłopak i wyszedł ze stołówki...
          - Lenka, weź z nim zerwij... Nie lubię go. - skrzywiła się Luiza, kiedy Alan zniknął jej z pola widzenia. 
          - Zerwę z nim dzisiaj na balu. I tak już chyba dopięłam swego... - zakomunikowała dziewczyna spoglądając ukradkiem na Marcina tulącego Amelię.
          - Chodzi o Marcina? - zapytał Fabian.
          - Eeee... Że co? - zapytały równocześnie dziewczyny. 
          - No przecież to mój kumpel, zapomniałyście? Milena, myślisz, że nie wiem, że przez pół roku byliście parą? Ukrywaliście to, ale przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic, no i Marcin mi powiedział... 
          - Aha... A jak mu się układa z tą, tą... 
          - Chodzi o Amelię? Nie wiem, ale patrząc na nich to chyba dobrze. - wzruszył ramionami chłopak.
          - Ok, fajnie. Wiecie, ja chyba pójdę poszukać Alanka. - powiedziała piskliwym głosem  Milena i wyszła ze stołówki. 
          - Oni tak na poważnie czy to ściema? - zapytała Luiza wskazując ruchem głowy Amelię i Marcina. 
          - A jak myślisz? - zapytał Fabian całując dziewczynę w policzek, a ona się tylko uśmiechnęła. (...) 

**********

          "Za pół godziny przychodzi do mnie Lola i szykujemy się na bal. Już się nie mogę doczekać... No i nauczyłam się chodzić na szpilkach! :D Taaak, jestem z siebie bardzo dumna, bo to nie jest taka prosta sprawa... Tym bardziej dla mnie - dziewczyny, która nosi tylko trampki i, ewentualnie, baleriny... Obecnie siedzę sobie i odpoczywam po bardzo wyczerpującym zabiegu jakim jest malowanie paznokci - zmęczyłam się tym. Haha! Tak, sukienka już jest gotowa do założenia, paznokcie mam pomalowane, a teraz idę wziąć prysznic. Muszę zdążyć przed przyjściem Karoliny, żeby mieć więcej czasu na spokojne zrobienie makijażu i fryzury. :D Będę mieć loooki *.* najprawdopodobniej spięte w koka, no ale... :) No to ten... Idę się szykować na wielki wieczór. <3 [...]" 



_______________________________________________________

macie 7 rozdział jako taki prezent świąteczny :) 
jak tam minęła Wigilia? u mnie było całkiem spokojnie... tylko trochę pusto w domu, no ale trzeba się przyzwyczajać :|
hmmm... co by Wam tu jeszcze napisać...?? szczerze mówiąc to nie wiem, więc się pożegnam... miłej nocki misiaki! ;***
Nikaa.

NO A Z OKAZJI ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM, ŻEBY KAŻDY KOLEJNY DZIEŃ BYŁ NAJPIĘKNIEJSZYM DNIEM W WASZYM ŻYCIU, ŻEBYŚCIE CIESZYLI SIĘ Z WSZYSTKIEGO CO WAS SPOTYKA, BO W NASZYM MARNYM ŻYCIU NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY, KAŻDE WYDARZENIE MA JAKIŚ SENS, KTÓRY MUSIMY SAMI ODSZUKAĆ :) A POZA TYM TO PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA KOCHANI, SZCZĘŚCIA, RADOŚCI, DUŻO MIŁOŚCI I POMYŚLNOŚCI... NIE PRZEJEDZCIE SIĘ NA TYCH ŚWIĘTACH :D NO I... NIE WIEM CZEGO MOGĘ WAM JESZCZE ŻYCZYĆ - NIE JESTEM W TYM DOBRA, WIĘC... PO PROSTU: WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;*** | no i przekażcie te życzenia swoim rodzinom ;)

+ NASTĘPNY ROZDZIAŁ JUŻ W CZWARTEK! 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ