"Wróciłam przed chwilą od Alana. Wytłumaczyłam mu wszystkie te tematy, których nie rozumiał, a potem trochę pogadaliśmy. :) Bałam się trochę rozmowy o Fabianie, ale nawet gładko poszło. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy go nękać czy coś, ale jak sytuacja się powtórzy to pójdę na policję. Mam nadzieję, że nie odważy się znowu tego zrobić, bo jakoś nie bardzo chciałabym iść z tym na policję. A poza tym to nic ciekawego się nie wydarzyło... Karolina ma wolną chatę i chciała, żebyśmy przyszli do niej na noc, ale ja jakoś nie mam nastroju. Alan też nie poszedł, ale nie sądzę, żeby Ksawery ją wystawił. Już sobie wyobrażam co oni tam będą robić... No, chyba, że mnie zaskoczą i mój 'scenariusz' się nie sprawdzi. :D Hmmm... Głodna trochę jestem, więc spadam do kuchni. [...]"
Siedzieli na dywanie i opierając się o łóżko oglądali jakiś niezbyt ciekawy film.
- Kochanie... Nudzi mnie ten film. - powiedział Ksawery, opierając głowę na ramieniu Karoliny, na co dziewczyna się zaśmiała. - Z czego się śmiejesz?
- Z niczego... Chodź, idziemy robić kolację. - Lola wstała z podłogi i pociągnęła swojego chłopaka za rękę, tak, że on również wstał. - Hmmm... Co my tu mamy? - powiedziała jakby do siebie otwierając lodówkę, a następnie wyjęła z niej kilka produktów i zaczęła robić kanapki.
- Pomóc ci? - zapytał blondyn, przytulając od tyłu dziewczynę.
- Nie, dziękuję, poradzę sobie... - w tym momencie Karola usłyszała, że dzwoni jej telefon. - Zaczekaj, muszę odebrać, bo to pewnie mama. - powiedziała i zerknęła na wyświetlacz - okazało się, że miała rację. Uśmiechnęła się do siebie, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha: - Cześć mamuś. - powiedziała radośnie, wychodząc z kuchni.
- Cześć. No i jak tam? Radzisz sobie? - zapytała pani Monika.
- Tak, wszystko w porządku. A co tam u babci? - zapytała i usiadła na kanapie w salonie.
- Wszystko dobrze. Kazała podziękować za pozdrowienia. No i trochę na nas nakrzyczała, że cię nie zabraliśmy, ale wiesz jak to jest z babcią. - zaśmiała się kobieta.
- Tak, wiem.
- No dobrze, to ja wam już nie przeszkadzam. Nie róbcie głupot, pa.
- Mamo! Skąd wiesz, że ktoś tu ze mną jest?
- Nie wciśniesz mi, że nie zaprosiłaś na noc Ksawerego, skoro nas nie ma.
- Ech... No, tak...
- No widzisz. Nie martw się, nie jestem zła. Tylko, tak jak mówiłam, nie róbcie głupot... Jakby co to prezerwatywy są...
- Mamo! My nie planujemy na razie tego robić.
- ...w pierwszej szufladzie szafki nocnej w naszej sypialni. - dokończyła kobieta ignorując wypowiedź córki.
- Dobra, dzięki za informację, ale nie potrzebnie mi to mówiłaś.
- Ja tam wolałam ci to powiedzieć, żebyście nie wpadli. - zaśmiała się pani Monika. - Do zobaczenia jutro i pozdrów Ksawerego, pa.
- Dobrze, pa. - powiedziała Karolina i rozłączyła się. Po czym chowając telefon do kieszeni spodni weszła do kuchni, gdzie Ksawery kończył właśnie robić kolację. - Nie musiałeś.
- Ale chciałem. - powiedział i dał Loli szybkiego buziaka w policzek. - Kontrola rodzicielska?
- Taaa... Kazała cię pozdrowić.
- Dziękuję... A mogę wiedzieć dlaczego masz taką minę?
- Bo... Zacytuję moją mamę: "nie róbcie głupot." Bla, bla, bla... "Prezerwatywy są w pierwszej szufladzie szafki nocnej w naszej sypialni." No i dlatego mam taką minę.
- Aha. Twoja mama jest bardzo... bardzo... bezpośrednia. - zaśmiał się Ksawi.
- Tak, wiem. Dobra, nieważne... Jedzmy, bo głodna jestem. - powiedziała dziewczyna i usiadła do stołu. (...)
**********
Karolina i Ksawery leżeli już w łóżku, ale żadne z nich nie mogło zasnąć.
- Śpisz? - zapytał chłopak obracając się na bok, twarzą do swojej dziewczyny.
- Nie, jakoś nie mogę. - westchnęła dziewczyna.
- O czym myślisz? - Ksawery zaczął bawić się jej włosami.
- O Alanie. Co będzie jeśli on... jeśli umrze? - zapytała Karolina i w jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie umrze. Obiecuję ci to... - powiedział i mocno przytulił dziewczynę.
- Kocham cię. - wyszeptała Lola.
- Ja ciebie też. Bardzo mocno.
- Ja mocniej.
- Nie, bo ja.
- Ja.
- Ja.
- Ja.
- Ja i nawet się nie sprzeciwiaj. - powiedział chłopak i położył się na Loli.
- Dobra, dobra, ale zejdź ze mnie, bo nie mogę oddychać. - zaśmiała się dziewczyna próbując zepchnąć z siebie Ksawerego.
- O nie, nie będzie tak łatwo. Najpierw kara.
- Co masz na myśli?
- A to... - powiedział zielonooki i zaczął łaskotać swoją dziewczynę.
- Aaaaa! Ksawery, przestań! Pro-pro-proszę! - Karolina ledwo łapała oddech przez śmiech.
- Przestanę jak dostanę buziaka. - zaśmiał się chłopak i kontynuował.
- Do-do-dobra! - powiedziała Lola, a Ksawery nachylił się nad jej twarzą i wpił się w jej wargi. Na początku lekko muskał jej usta, ale z czasem ten pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Zatracili się w nim całkowicie. Ręce Ksawerego spoczywały na talii dziewczyny, natomiast jej dłonie mierzwiły jego włosy.
- Dobra, wystarczy. - powiedział blondyn odrywając się niechętnie od Karoliny.
- Nie ma mowy. Może tobie wystarczy, ale nie mnie. - zaśmiała się dziewczyna i ponownie przyciągnęła go do siebie łącząc ich usta w jedno.
- Ale przecież mamy nie robić głupot, a jak...
- Przestań. My się tylko całujemy, kochanie... - uśmiechnęła się Lola i przygryzła wargę.
- Dobra, dobra. - zaśmiał się Ksawi i tym razem to on pocałował swoją dziewczynę... Jego ręce przesuwały się wzdłuż ciała Loli, aż w końcu dotarły pod jej bluzkę i...
- Ekhem...
- Przepraszam, zapędziłem się. - powiedział Ksawery, odrywając się od dziewczyny.
- Nic się nie stało... Dobra, to... Co robimy?
- Nie wiem. Idziemy spać?
- Nie za wcześnie? - zapytała Lola, unosząc delikatnie brwi.
- To co ty chcesz robić?
- Nie wiem. Porozmawiajmy...
- Dobrze kochanie, o czym?
- Ładną mamy pogodę, prawda? - zaśmiała się blondynka.
- Oj Lola, Lola... - Ksawery pokręcił głową z rozbawieniem i objął dziewczynę. (...)
**********
Karolina otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju, a na jej twarz wstąpił promienny uśmiech. Nigdzie nie widziała Ksawerego, więc stwierdziła, że najprawdopodobniej zajmuje łazienkę. Wstała z łóżka i zakładając szlafrok zeszła na dół do kuchni. Kiedy stanęła w progu pomieszczenia cicho się zaśmiała widząc Ksawerego, który próbował usmażyć naleśniki.
- Może ci pomóc? - zapytała podchodząc do chłopaka.
- Nie, dziękuję. Może nie wychodzi mi to najlepiej, ale myślę, że sobie poradzę. - uśmiechnął się blondyn. - A tak w ogóle to cześć. - dodał i pocałował dziewczynę w usta. - Jak się spało?
- Wyśmienicie, bo z tobą. Wygodny jesteś.
- Mam to uznać za komplement?
- Jak najbardziej.
- W takim razie dziękuję.
- Nie ma za co... Zaraz wracam, pójdę się trochę ogarnąć. - uśmiechnęła się Karolina i wróciła do pokoju. Z szafy wyjęła ubrania i razem z nimi zniknęła w łazience. Po kilkunastu minutach wróciła do pokoju i pozbierała porozrzucane po podłodze ubrania, a następnie wróciła na dół i usiadła do stołu...
- No i jak ci smakują? - zapytał Ksawery z nutką niepewności i strachu w głosie.
- Przepraszam, ale... Może lepiej zajmij się czymś innym - gotowanie nie jest dla ciebie.
- Przyjąłem krytykę z pokorą.
- Ale najgorsze nie są. - powiedziała Karolina, a Ksawery uśmiechnął się na te słowa. (...)
**********
- Dobra, to ja spadam. Twoi rodzice pewnie niedługo wrócą, więc lepiej by było, gdybym ich nie spotkał. - zaśmiał się Ksawery wstając z kanapy.
- A to niby dlaczego?
- No wiesz... Niby twoja mama tak jakby nie miała nic przeciwko, ale... mimo, że do niczego nie doszło to nie wiemy co powiedziałaby na to, że ja tutaj nadal jestem.
- Dramatyzujesz. Jesteś moim chłopakiem, więc to chyba normalne, że spędzasz ze mną czas.
- Nie dramatyzuję... Zresztą wypadałoby chyba pokazać się w domu.
- Tak, tak, bo rodzice zapomną, że mają syna. - zaśmiała się Lola.
- Nie tylko dlatego... A zresztą to chyba nie realne, żeby zapomnieli o swoim jedynym, najukochańszym synu.
- No oczywiście, że nie realne... Pójdę cię odprowadzić. Może przy okazji wpadnę do Amelki.
- No dobrze. - uśmiechnął się Ksawi.
- W takim razie chodźmy. - powiedziała blondynka i wyszła z salonu. W przedpokoju ubrała kurtkę i razem ze swoim chłopakiem wyszła z domui zamknęła drzwi na klucz. (...)
**********
**********
- Cześć. - przywitała się dziewczyna.
- Cześć, cześć. Jak nastrój przed sprawdzianem?
- Nie przypominaj mi. Jak zawalę to się chyba... Sama nie wiem co sobie zrobię.
- Nie zawalisz. Wczoraj podobno wszystko umiałaś.
- Umiałam w domu, na spokojnie, a przyjdzie mi coś napisać to będzie czarna dziura w pamięci. Jak zawsze zresztą.
- Nie będzie tak źle, będę trzymała kciuki. - uśmiechnęła się Marta.
- Dziękuję mamo. - odwzajemniła gest Amelka... Skończyła jeść śniadanie i odkładając do zlewu brudne naczynia zabrała plecak i wyszła do przedpokoju. Tam założyła kurtkę, pożegnała się z mamą i otworzyła drzwi. Wychodząc wpadła w... - Alan? Myślałam, że rodzice cię będą odwozić jak jakiegoś bogacza. - zaśmiała się dziewczyna i pocałowała przyjaciela w policzek.
- Bardzo śmieszne, naprawdę. - zironizował szatyn, ale i tak sam się zaśmiał. - Gotowa na sprawdzian?
- Powiedzmy. A ty?
- Oczywiście, że tak. Miałem świetną nauczycielkę, która wszystko mi doskonale wytłumaczyła.
- Lizus.
- Nie prawda. Na pewno ci dobrze pójdzie. Wierzę w ciebie. - Alan objął ramieniem Amelkę.
- Przynajmniej ty, bo ja jakoś nie wierzę, że dam radę to jako tako napisać.
- Oj Mela, Mela... Ty nigdy w siebie nie wierzysz, a potem kończysz z 4 i 5.
- Taka już jestem... - wzruszyła ramionami dziewczyna. - Ale chyba powinniśmy się trochę pospieszyć, bo jak będziemy szli takim tempem to się spóźnimy.
- Masz chyba rację. - przytaknął Alan i przyspieszył. (...)
_______________________________________________________
no i macie 14 rozdział :) mam nadzieję, że się Wam podobał... ;>
+ jeśli chcecie dowiedzieć się co między innymi będzie działo się w 15 rozdziale zapraszam do zakładki: "Zwiastun kolejnego rozdziału..." :D
no, a teraz... czekajcie na zapowiedź 15 rozdziału i do napisania!
Nikaa. ;***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ