wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 13


          "Wróciłam ze szpitala... Tak jak przypuszczałam Alan miał wczoraj pierwszą chemię i dlatego wyprosił Karolinę i Ksawerego. Ale dzisiaj zadecydował, że chce im powiedzieć, że ma raka i kazał mi ich jutro do niego przyprowadzić. Idziemy do niego po szkole. Jestem z niego dumna. :) A tak w ogóle to dzisiejszy dzień był całkiem spoko... Ale za tydzień mamy sprawdzian z fizyki. Nienawidzę tego przedmiotu - nie wiem w ogóle po co nam to... No, ale mus to mus. No właśnie... Muszę zadzwonić do Karoliny i Ksawerego, żeby nic nie planowali na jutrzejsze po południe. :) A teraz idę na kolację. [...]" 

**********


          Amelię obudziło pukanie do drzwi. Leniwie podniosła powieki i zachrypniętym głosem zawołała:
          - Proszę! 
          - Cześć Mela. Ty kobieto wiesz, która godzina? Spóźnimy się do szkoły! - krzyknęła Karolina, wpadając do pokoju przyjaciółki. - No wstawaj! 
          - Już, już. Wstaję, nie widać? - Amelka powoli podniosła się z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do przyjaciółki, która wcisnęła jej do ręki ubrania, które zdążyła wyjąć już z szafy, i wepchnęła do łazienki. 
          - Masz 10 minut i widzimy cię na dole! Pospiesz się! - krzyknęła Lola i zeszła na dół... - Spała jeszcze. - westchnęła i pokręciła z dezaprobatą głową. 
          - A na nas jest wściekła jak się spóźnimy 5 minut. - powiedział Ksawery. 
          - Dobra, nie ważne... - ucięła rozmowę Karolina... Po chwili po schodach zeszła Amelia i szybko założyła kurtkę. 
          - No co? Idziecie, czy jednak wolicie się spóźnić na lekcję? - zapytała i nie żegnając się z mamą wyszła z domu, a za nią podążyli przyjaciele. (...)


**********



          Przerwa obiadowa...

          - Ale wiecie... Alan może wyglądać trochę inaczej niż ostatnio jak go widzieliście. - powiedziała Amelka.

          - Jak inaczej? - zapytali niemal równocześnie Karolina i Ksawery. 
          - No po prostu - inaczej. Nie mogę wam nic powiedzieć, bo by mnie zabił. Ale jednak wolę was uprzedzić... 
          - Dobra, dobra. Przepraszam was, idę po książki do niemieckiego. Muszę powtórzyć ostatnią lekcję. - uśmiechnęła się Karolina i skierowała się na korytarz do swojej szafki. Natomiast między Amelią i Ksawerym zapadła krępująca cisza.
          - Ech... Dobra. O co chodzi z Alanem? Powinienem się bać? - zapytał w końcu zielonooki.
          - Nie mogę powiedzieć. Naprawdę... Chciałabym, ale nie mogę. On sam musi to zrobić, a ja... Ja wolałam was trochę uprzedzić. - uśmiechnęła się przepraszająco Amelia. 
          - Dobra, rozumiem. Idę do Karoliny... Chyba, że...
          - Nie, idź. Tu jest tyle ludzi, że nic mi się nie stanie. 
          - Ok. To widzimy się na niemieckim. - Ksawi pocałował przyjaciółkę w czoło i poszedł do swojej dziewczyny. Zastał ją stojącą przy otwartej szafce. Była odwrócona do niego tyłem, więc przytulił się do jej pleców zaciskając ręce na jej brzuchu. - Znalazłaś tą książkę? 
          - No oczywiście, że... nie. Straszny mam bałagan w tej szafce. - zaśmiała się Lola odwracając głowę tak, żeby widzieć twarz chłopaka.
          - No z tym bałaganem to się zgodzę... A co to jest? - zapytał wyjmując z szafki książkę, która leżała na wierzchu sterty innych książek.
          - Eee... no książka do niemieckiego. - uśmiechnęła się słodko blondynka i oparła się o szafkę. - Gapa ze mnie.
          - Może i gapa, ale tylko moja gapa. - wyszeptał Ksawery tuż przy ustach Karoliny, po czym łapczywie zaczął ją całować. Ona nie opierała się tym czułościom - wręcz przeciwnie oddawała każde muśnięcie warg. 
          - Ekhem. - do uszu zakochanych dobiegło głośne odchrząknięcie, więc momentalnie się od siebie oderwali. - Szkoła to nie jest miejsce na takie rzeczy. - powiedziała ich wychowawczyni.
          - Przepraszamy. - powiedzieli zgodnie i z ogromnymi rumieńcami na twarzach odeszli kierując się pod klasę, w której miał odbywać się niemiecki. (...) 


**********


          Wyszli ze szkoły w dość dobrych nastrojach. Karolina i Ksawery zapomnieli już o wydarzeniu, które miało miejsce na przerwie obiadowej... Złapali taksówkę i pojechali pod szpital. Po 5 minutach byli na miejscu, zapłacili kierowcy i wysiedli z samochodu.
          - Jeszcze raz was uprzedzam, że może się trochę inaczej zachowywać, wyglądać... 
          - Mela, spokojnie. Zrozumieliśmy za pierwszym razem. - uśmiechnęła się Lola, a Ksawi jej przytaknął, po czym cała trójka weszła do szpitala. Karolina i Ksawery natychmiast udali się pod salę, w której jeszcze w niedzielę wczesnym po południem był ich przyjaciel, ale Amelka ich zatrzymała.
          - Jego tam nie ma! - zawołała, a przyjaciele popatrzyli na nią dziwnym wzrokiem. - Chodźcie za mną. - dodała i poszła do windy. - Przenieśli go na drugie piętro do sali numer 5. - uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna i spuściła głowę, a jej oczy zaszkliły się od łez. Nagle winda się zatrzymała i drzwi się otworzyły, po czym trójka przyjaciół wyszła i ruszyła do sali, w której przebywał ich przyjaciel.
          - Meli. Jesteś pewna, że jest na drugim piętrze? Przecież to oddział onkologiczny. - zagadnął Ksawery, ale nie uzyskał odpowiedzi, bo byli już pod drzwiami, na których widniał numer 5. Amelka delikatnie zapukała, a po chwili uchyliła drzwi. 
          - Ali... 
          - Amelka. - uśmiechnął się szatyn.
          - Możemy wejść? - zapytała dziewczyna, a Alan przełknął głośno ślinę i przytaknął. Po chwili do pomieszczenia weszła Mela, a za nią zdezorientowani Karolina i Ksawery. 
          - Cześć wam. - powiedział Alan.
          - Hej. - uśmiechnęła się Lola i pocałowała przyjaciela w policzek, a Ksawery przybił mu żółwika. 
          - Alan chciał wam o czymś powiedzieć. - zakomunikowała Amelia i uśmiechnęła się pokrzepiająco do chłopaka, a on odwzajemnił gest. 
          - Taaak... Właśnie tak. - powiedział i nerwowo zagryzł wargę. 
          - Alan, powiesz nam do cholery o co tutaj chodzi? Leżysz na oddziale onkologicznym! - Ksawery nie wytrzymał i zerwał się z zajmowanego miejsca. 
          - Przepraszam... - wyszeptał szatyn, a w jego oczach pojawiły się łzy. - Chciałem wam powiedzieć wcześniej, ale... Nie mogłem. Coś mnie blokowało. A teraz... Teraz stwierdziłem, że muszę to zrobić, bo nie mogę was ciągle okłamywać, że wyjeżdżam gdzieś, a tak naprawdę będę w szpitalu na chemioterapii. 
          - Chemioterapii? - zapytała Lola.
          - Tak... Mam raka. - powiedział Alan i rozpłakał się jak małe dziecko. Amelka szybko przytuliła chłopaka, a on kontynuował. - Wiem o tym od niedawna. Wtedy w niedzielę wyprosiłem was, bo miałem mieć pierwszą chemię... Nie zdążyłem was uprzedzić, żebyście nie przychodzili... Zrozumiem jeśli teraz się ode mnie odsuniecie, ale ja naprawdę... Nie chciałem was po prostu tym martwić, myślałem, że będzie mi łatwiej to ukryć, ale to i tak nie miałoby sensu... 
          - Myślisz, że cię teraz zostawimy? - przerwał przyjacielowi Ksawery. - Grubo się mylisz stary. Teraz to się dopiero nie będziesz mógł od nas opędzić. 
          - Dokładnie... Jesteśmy jak rodzeństwo Ali. Nie zostawimy cię. - uśmiechnęła się Karolina, a Alan odetchnął z ulgą.
          - W takim razie robimy zbiorowy uścisk. - powiedział szatyn i rozłożył szeroko ramiona. (...)


**********


          "Myślałam, że gorzej przyjmą tą wiadomość, ale oni zachowali się bardzo dojrzale. :) Widziałam, że Alan strasznie się denerwował, kiedy im to mówił, ale jak wyrzucił to z siebie to dało się zauważyć, że spadł z niego pewien ciężar... Mam nadzieję, że wygra z tym cholerstwem, które w nim siedzi i wróci tamten stary, pogodny Alan. Tęsknię za tamtym Nim, ale to nie znaczy, że tego nie kocham. <3 Tak, znowu to tu napisałam... Zauważam, że teraz nie ma notki bez słów: "kocham go". To uczucie mnie zmienia, ale jeszcze nie zaobserwowałam czy jest to zmiana na lepsze, czy gorsze. [...]" Zamknęła pamiętnik i przymknęła powieki. Przypomniała sobie całą ich znajomość, to jak na początku go nie lubiła i nie chciała polubić, a potem ten jeden wspólny powrót ze szkoły zmienił wszystko - zostali przyjaciółmi, najlepszymi, na dobre i na złe, a teraz... Teraz go kocha i codziennie coraz bardziej utwierdza się w tym... Z tych rozmyślań wyrwał ją głos mamy.
          - Amelka, kolacja! 
          - Już idę! - brązowooka schowała pamiętnik do szafki i szybko zeszła na dół do kuchni, gdzie na stole czekała już na nią pyszna pizza. (...) 

          "Dzisiaj przygotowałam sobie ubrania na jutro do szkoły. o.O Podobno ma być trochę cieplej niż dzisiaj, więc mam nadzieję, że nie będę musiała rano szukać czegoś innego w szafie, bo okropnie mnie to męczy i chyba zacznę przygotowywać sobie ubrania wieczorem już zawsze. :) Hmmm... Leżę sobie w łóżeczku i piszę tutaj notatkę, ale sama nawet nie wiem po co, bo to takie bezsensowne trochę. Gadałam z tatą i już zaczynam odliczać dni do 15 grudnia. <3 Ale jeszcze przed przyjazdem taty czekają mnie urodziny Karoliny - to tylko 12 dni. :) Zastanawiałam się już nawet nad prezentem i wiem co jej kupię. Jestem z siebie dumna... Ja na swoje urodziny muszę trochę poczekać. :( Pech chciał, że jestem najmłodsza z naszej całej czwórki. Ksawery ma urodziny w lipcu, Alan w październiku, Lola w listopadzie, a ja - najbardziej pokrzywdzona, w grudniu - a dokładnie 18 grudnia... Chociaż to ma też swoje dobre strony. :) Ech... Strasznie długa mi ta notka wyszła. o.O Więc teraz ze spokojem, że 'coś' napisałam mogę iść spać. :) [...]"


**********


          Obudził go jakiś ruch nad jego łóżkiem. Otworzył oczy i zobaczył nad sobą lekarza. Mężczyzna uśmiechnął się do niego i położył jakąś kartkę na szafce stojącej obok łóżka, a następnie opuścił salę. Zdezorientowany Alan spojrzał na kartkę, którą zostawił lekarz i na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Na szafce leżał wypis... Szatyn wstał powoli z łóżka i na lekko chwiejących się nogach poszedł do łazienki. Kiedy wrócił na salę zastał tam swoją mamę. 
          - Cześć synku. - uśmiechnęła się kobieta i pocałowała Alana w policzek. 
          - Cześć. - odwzajemnił uśmiech. 
          - Przywiozłam ci ubrania. Przebierz się i wracamy do domu. - powiedziała Sylwia podając synowi torbę z ubraniami. 
          - Dzięki mamo. - powiedział chłopak i ponownie udał się do łazienki... (...) 

**********


          Amelka wracała właśnie ze szkoły - szła sama, bo Karolina i Ksawery znowu mieli dodatkowe zajęcia. Była już pod swoim domem i zmierzała do drzwi. Jak tylko weszła do środka od razu rzuciła torbę na podłogę i zdejmując kurtkę weszła do salonu, a tam zastała...
          - Alan?! 
          - No ja. - uśmiechnął się chłopak i przytulił przyjaciółkę. 
          - Dlaczego nie powiedziałeś, że wychodzisz? 
          - Bo sam nawet nie wiedziałem. Rano lekarz przyniósł mi wypis, nawet mnie obudził, i tyle... Ale nie powiesz mi chyba, że się nie cieszysz. 
          - No co ty? Oczywiście, że się cieszę. - uśmiechnęła się Mela. 
          - To dobrze... Twoja mama wyszła do sklepu. 
          - Aha... To w takim razie chodźmy do mojego pokoju.
          - Dobra, no to chodźmy... (...) 

**********



          "Wyszedł dziś ze szpitala. :) Szkoda, że do końca tygodnia nie wróci do szkoły, no ale... Jakoś przeżyję ten fakt. xd Umówiliśmy się, że w piątek zaniosę mu wszystkie zeszyty, żeby mógł przepisać lekcje, a w weekend wytłumaczę mu to, czego nie będzie rozumiał. :)  Karolina i Ksawery jeszcze nie wiedzą, że Ali jest już w domu. Powiem im to jutro - mam nadzieję, że nie będą się gniewać. W sumie nie mają za bardzo o co być źli. No dobra, idę zadzwonić do taty na Skype, a później jakaś kolacja, prysznic i do łóżka - jestem padnięta. :) [...]"


**********


          Środa, czwartek i piątek minęły bardzo szybko. Nadszedł w końcu tak upragniony weekend... Alan od samego rana biegał po całym pokoju i sprzątał - chciał zrobić dobre wrażenie na Amelii, nie chciał wyjść na strasznego bałaganiarza. 
          - Alan, co ty robisz? Wiesz, która jest godzina? - zapytał Javier wchodząc do pokoju syna.
          - Tak, wiem tato. Jest 7:30. A ja właśnie sobie sprzątam. - uśmiechnął się chłopak. 
          - A mogę wiedzieć co cię skłoniło do sprzątania pokoju w sobotę o 7:30, kiedy inni ludzie chcą jeszcze spać?  
          - Skłoniło mnie do tego to, że jestem umówiony z Amelią. Ma tu przyjść i wyjaśnić mi mniej więcej te lekcje, na których mnie nie było i ich nie rozumiem. 
          - Aha. No to ja ci nie przeszkadzam. - uśmiechnął się mężczyzna i wyszedł z pokoju Alana udając się do sypialni. Natomiast szatyn kontynuował sprzątanie... Pół godziny później pokój był wysprzątany, a Alan dumny z wykonanej pracy usiadł na łóżku i zaczął grać na gitarze. (...) 


**********



          Karolina siedziała na łóżku w swoim pokoju i czytała książkę. Nagle drzwi się otworzyły i dziewczyna zauważyła postać swojej mamy.
          - Stało się coś? - zapytała dziewczyna podnosząc wzrok znad książki i popatrzyła na rodzicielkę. 
          - Nie, nic się nie stało. Jedziemy z tatą do babci, wracamy jutro wieczorem. Poradzisz sobie? - zapytała pani Monika. 
          - Tak, tak. Dam sobie radę. - uśmiechnęła się Lola. - Pozdrówcie babcię. 
          - Dobrze. To do jutra. 
          - Pa! - zawołała blondynka i powróciła do czytania książki. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł, chwyciła telefon i zadzwoniła do Amelii. 
          - Halo? - usłyszała głos przyjaciółki.
          - Cześć Meli. Mam wolną chatę, wpadniesz na noc? Zadzwonię jeszcze do chłopaków. 
          - Hej Lola. Przepraszam cię, ale dziś nie mogę. Ale jak chcesz zapytam Alana, bo właśnie siedzi koło mnie...
          - Pytaj, pytaj. 
          - Ali, Lola pyta czy możesz dziś u niej nocować... /To chyba nie jest najlepszy pomysł. Te krwotoki jeszcze czasami mi się zdarzają i... No wiesz./ Jasne... Karola...
          - Słyszałam. Dobra, to kiedy indziej, ale wtedy wam już nie odpuszczę. - zaśmiała się dziewczyna.
          - Kiedy indziej to nawet nie będziemy się sprzeciwiać. - powiedziała Amelia.
          - Ok, to ja wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
          - Papa... - Karolina rozłączyła się, a następnie wybrała numer Ksawerego. 
          - Cześć kochanie. - przywitał ją jak zwykle radosny chłopak.
          - Heeej... Co byś powiedział na nocowanie u mnie dzisiaj? Mam wolną chatę. Chciałam namówić Melę i Alana, ale niestety się nie udało. 
          - Hmm... Kusząca propozycja. A nie boisz się spać w jednym domu, na dodatek pustym, ze mną? 
          - Gdybym się bała to bym nie dzwoniła tylko bym zapomniała o tym pomyśle. To jak? 
          - Ok. Przyjdę koło 19:00. Do zobaczenia. - powiedział Ksawery i zanim Karola zdążyła coś powiedzieć rozłączył się. (...)


_______________________________________________________

ten rozdział miał być dopiero w piątek, ale z racji tego, że dopytywaliście się pod 12 kiedy będzie następny zdecydowałam, że dodam dzisiaj.
 no, a w podjęciu tej decyzji pomogło mi to, że nuda mnie dobija... -,- siedzę w domu, bo jestem chora :( ale w czwartek już idę do szkoły - muszę! jeszcze w 2013 roku tam nie byłam o.O haha xdd

do następnego rozdziału misiaki! ;***
Nikaa.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ