środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 16


          "Karola zerwała z Ksawerym... :( Nie znam szczegółów, ale podobno ją zdradzał. Dziwi mnie to i twierdzę, że nie mógł jej tego zrobić. Lola musiała coś źle zrozumieć, a znając ją nie dała mu wyjaśnić i tak wyszło... Ona cały czas płacze, a on siedzi u Alana i - najprawdopodobniej - tłumaczy mu to wszystko. Skąd wiem, że u niego jest? Siedzą na balkonie - mimo, że jest tylko 2 stopnie. Brrrr... :/ Muszę coś wymyślić, muszę ich pogodzić... Zadzwonię potem do Alana i zapytam co mu powiedział Ksawi, a później może wspólnie coś wykombinujemy... :) A co do prezentu dla Karoliny to już prawie wszystko gotowe... Kupiłam dzisiaj - znaczy Alan kupił, bo ja jeszcze nie mam 'uprawnień' - wino. Kajdanki z futerkiem są, kieliszki też. Cukierki są - oczywiście 18. xd Zaniosłam zdjęcie naszej paczki do fotografa i ma je na jutro wywołać i jeszcze idę po jakieś dziecięce buciki albo śpioszki jutro - nie żeby była w ciąży czy coś, ale taki tam pomysł miałam. Haha xd No i jeszcze muszę znaleźć karton, jakieś stare gazety i jak będę mieć wszystkie 'elementy' prezentu będę mogła zacząć pakować. :D Mam nadzieję, że prezent się jej spodoba... I zdąży się pogodzić z Ksawerym do soboty. [...]"  

**********


          - Halo? - Alan odebrał dzwoniący telefon i usiadł na łóżku. 
          - Hej. Widziałam, że był u ciebie Ksawery... O co im poszło? - zapytała na wstępie Amelia.
          - Cześć... Lola zobaczyła go z jego kuzynką w kawiarni jak się przytulali. No i jak to ona wyciągnęła pochopne wnioski i jeszcze nie dała mu nic wytłumaczyć i tak wyszło, że z nim zerwała... Trzeba ich jakoś pogodzić. 
          - Wiedziałam! Ona jest za bardzo roztrzepana... Ja też jestem zdania, że trzeba ich pogodzić. Tylko jak to zrobić?
          - Nie wiem... Najlepiej ich jakoś ze sobą umówić.
          - Taaa... Ale Karolina nie chce z nim gadać. 
          - No to... Wiem! 
          - To mów! 
          - Umówisz się z Lolą, ale zamiast ciebie pójdzie na to spotkanie Ksawery. Wtedy nie będzie mogła się już wymigać i będzie musiała go wysłuchać. 
          - Myślisz, że to poskutkuje? 
          - Pewności nie mam, ale zawsze można spróbować.
          - No w sumie masz rację... Dobra, to ja do niej zadzwonię i zapytam czy nie chce się jutro spotkać. A później dam ci znać, ok?
          - Jasne. Ale... Nie będzie jej jutro w szkole? 
          - No właśnie nie. Ale nie wnikam, jak nie to nie. Mam nadzieję, że po południu da się gdzieś wyciągnąć.
          - Ja też. Dobra, to ty dzwoń do Loli, a ja powiadomię Ksawerego. 
          - Ok. To pa. 
          - Pa. (...)

**********



          "Drrrrrrrrrrrrrrrryń!" - dźwięk budzika obudził Amelkę. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na zegarek, który wskazywał 6:50. Wstała z łóżka i zabierając z oparcia krzesła ubrania (bez okularów) na lekko chwiejących się nogach weszła do łazienki... Po 20 minutach wróciła do pokoju i zabierając torbę z książkami zeszła do kuchni. 
          - Cześć mamo. - powiedziała dziewczyna odkładając torebkę na krzesło i pocałowała rodzicielkę w policzek.
          - Cześć skarbie. Jak się spało? 
          - Bardzo dobrze. Aż mi się nie chciało wstawać. 
          - Oj Mela, Mela... Może ci zrobię jakąś kanapkę? Te płatki to moim zdaniem nie jest za bardzo pożywny posiłek. - powiedziała Marta widząc, że Mela wyjmuje z szafki płatki.
          - Mamo, mnie te płatki naprawdę wystarczą. Mamy w szkole stołówkę przecież. Do lunchu wytrzymam. - uśmiechnęła się brązowooka zaczynając jeść swoje śniadanie. 
          - No dobrze... Aha, Alan dzwonił i kazał ci przekazać, że o 7:40 po ciebie przyjdzie. - uśmiechnęła się Marta i zabierając ze sobą kubek kawy poszła do salonu. Amelia skończyła jeść śniadanie i pozmywała po sobie naczynia, a następnie zabrała torbę i spojrzała na zegarek - 7:38, czyli ma jeszcze dwie minuty. Założyła kurtkę i pożegnała się z mamą, po czym wyszła z domu. Na podjeździe spotkała się z Alanem. 
          - Cześć, właśnie po ciebie szedłem. - uśmiechnął się szatyn i pocałował przyjaciółkę w policzek.
          - Hej, wiem. Ale stwierdziłam, że nie będziesz szedł do drzwi, bo się jeszcze przemęczysz za bardzo. - zaśmiała się Mela.
          - Bardzo śmieszne, naprawdę... Umówiłaś się z Karoliną? 
          - Ehe... O 17:00 w Starbucks'ie. Tylko niech Ksawery nie będzie tam punktualnie. Musi się trochę spóźnić, żeby Lola przyszła wcześniej, bo jak go zobaczy to zwieje. 
          - Jasna sprawa... Mam nadzieję, że się uda. 
          - Ja też mam taką nadzieję. (...) 

**********


          Lola siedziała przy jednym ze stolików w kawiarni, w której umówiła się z Amelią i czekała na przyjaciółkę. Brązowooka spóźniała się już 15 minut, co powodowało coraz większe zdenerwowanie Karoliny. Dziewczyna co chwilę zerkała na telefon i zagryzała nerwowo wargi...
          - Cześć. - w pewnym momencie usłyszała za sobą szept. Odwróciła się i zamarła...
          - Co ty tu robisz? - zapytała ze zdenerwowaniem w głosie.
          - W sumie to... Chyba musimy pogadać, nie uważasz? 
          - No nie wydaje mi się, żebyśmy mieli o czym rozmawiać. A poza tym nie mam czasu, umówiłam się z Melą.
          - Ona nie przyjdzie... To było specjalnie, żebyś ze mną porozmawiała. Proszę, daj mi 10 minut, a potem dam ci spokój. - uśmiechnął się delikatnie Ksawery i spojrzał w oczy Karolinie. 
          - No dobra, siadaj. - westchnęła blondynka, a chłopak zajął miejsce naprzeciwko niej... - Czas ci ucieka. 
          - No tak... Bo wiesz wtedy, kiedy spotkałaś mnie z tą dziewczyną w galerii. Ja... Nie wiedziałem co kupić ci na urodziny i zadzwoniłem do Agnieszki, żeby mi pomogła coś wybrać. I wtedy, kiedy nas zauważyłaś po prostu się z nią żegnałem...
          - To nie wyglądało na TYLKO pożegnanie, bynajmniej przyjacielskie. - prychnęła Lola.
          - Ale to było TYLKO pożegnanie. Przecież nie zdradzałbym cię z moją kuzynką, ani tym bardziej inną dziewczyną. - powiedział Ksawery cały czas patrząc w oczy blondynki. 
          - Zaraz, zaraz... To ona jest twoją kuzynką? 
          - Tak. Chciałem ci to wtedy wytłumaczyć, ale tak szybko uciekłaś i nie miałem na to szans. A poza tym... Chciałem za tobą wybiec wtedy, ale Aga powiedziała, że to nie jest za dobry pomysł i żebym dał ci trochę czasu na ochłonięcie. A potem Mela i Alan wymyślili to, co właśnie się dzieje. - powiedział chłopak i pomiędzy nimi zapadła cisza. Po chwili Lola wstała z miejsca i podeszła do Ksawerego siadając mu na kolanach i mocno wtuliła się w jego klatkę piersiową, a on otoczył ją swoimi ramionami. 
          - Przepraszam. - wyszeptała dziewczyna. 
          - Nie musisz mnie przepraszać... Ej, a czy to oznacza, że nie jesteś już na mnie zła i wszystko jest po staremu? 
          - Tak jest. - uśmiechnęła się Lola i pocałowała chłopaka w policzek. 
          - No to w takim razie muszę ci kogoś oficjalnie przedstawić. Chodź ze mną. - Ksawery pomógł założyć swojej dziewczynie kurtkę i razem z nią opuścił kawiarnię. (...) 

**********


          "Tak! Wszystko poszło zgodnie z planem. :) Lola i Ksawi znowu są razem... No, a ja już mam cały prezent dla mojej kochanej Karoli, który już nawet spakowałam. :) Ali też już wszystko ma, więc teraz czekamy tylko na sobotę - szczerze, to się już doczekać nie mogę. Jutro już piątek = początek najfajniejszego weekendu (chyba). :) Chociaż... W poniedziałek Alan ma kolejną chemię -,- Przez to cholerstwo wypadają mu włosy i musi nosić czapki, co nie jest za fajne, bo ludzie w szkole (ci, którzy nie wiedzą, że Ali ma raka) dziwnie się na niego patrzą. :( No, ale... Mam nadzieję, że on to przetrwa i za niedługo wszystko się ułoży. :) [...]"

***** SOBOTA *****  


          Godzina 11:30... Amelia leżała w łóżku i czytała książkę. W pewnym momencie do jej pokoju wpadł Alan. 
          - Cześć Mela... - powiedział chłopak i usiadł na łóżku przyjaciółki. 
          - Hej. Stało się coś? 
          - Nie, nic się nie stało. - uśmiechnął się szatyn. - Po prostu przyszedłem, bo... Boję się trochę. 
          - Czego ty się boisz? 
          - W sumie to ja sam nie wiem czego... Tak, wiem dziwne. 
          - Wcale nie dziwne, też tak czasami mam. - uśmiechnęła się Amelka. - Co byś powiedział na spacer? 
          - Dobry pomysł, ale błagam - taki dłuuuuugi. 
          - Ok, ale skoro ma być długi to ja muszę wybrać ubrania na imprezę u Karoli. - powiedziała dziewczyna i podeszła do szafy... Stała przed otwartą szafą już dobre 10 minut i nadal nie mogła się zdecydować jaki strój wybrać na wieczór.   
          - Mela, możesz szybciej? Stoisz tak już prawie 15 minut. - powiedział Alan podchodząc do przyjaciółki. 
          - No nie mogę szybciej... Nie wiem co założyć. 
          - Ech... Pokaż te ubrania, ja ci zaraz coś znajdę. - Ali odsunął Amelkę od szafy i sam zaczął przeglądać ubrania dziewczyny. Po chwili wyjął sukienkę i sweterek. - Może być? 
          - Eeeee... 
          - No co? Coś nie tak?
          - Nie, wręcz przeciwnie... Zostań moim stylistą, ok? - zaśmiała się Mela, a Alan jej zawtórował. (...) 


***** Impreza u Loli... *****


          - Co tu tak sama siedzisz? - zapytał Ksawery podchodząc do Amelii, która siedziała na kanapie w salonie. Dziewczyna spojrzała na przyjaciela i uśmiechnęła się wzruszając ramionami.
          - Myślę... 
          - Nie wierzę. Ty myślisz?! - zaśmiał się blondyn, przez co dostał z pięści w ramię. - Dobra, już... A mogę wiedzieć nad czym tak myślisz? 
          - Nad różnymi rzeczami, ale najbardziej nad tym co mi powiedział dziś Alan. - westchnęła dziewczyna. 
          - A co ci powiedział? Powinienem się bać?
          - Raczej nie, ty nie masz chyba czego... Ale nie będę ci o tym mówić, tym bardziej, że właśnie idzie do nas Ali. - uśmiechnęła się Mela, a już po chwili koło niej stał Alan. 
          - Obgadujecie mnie? - zapytał z uśmiechem szatyn.
          - Nie, skądże znowu. - odpowiedział Ksawery.
          - To dobrze... Ekhem. Porwę ci ją, ok? - Alan skierował to pytanie do Ksawerego, który tylko przytaknął głową i się uśmiechnął.
          - A ja tu nie mam nic do gadania? - zapytała Amelka.
          - No nie bardzo... Nie marudź tylko chodź. 
          - Dobra, idę. - westchnęła brązowooka i razem z Alanem wyszła z salonu. Po czym pożegnali się z Karoliną informując ją, że muszą już lecieć i wyszli z jej domu. (...) 

          Szli w ciszy do domu Alana. Amelia była trochę zdziwiona tym, że chłopak tak szybko chciał wyjść z imprezy, ale nie pytała o co chodzi tylko wytrwale zmierzała za przyjacielem do jego domu... Kiedy byli już w pokoju chłopaka Amelka zdecydowała się odezwać.
          - Stało się coś, że tak szybko wyszliśmy? 
          - W pewnym sensie. - Alan usiadł obok przyjaciółki i objął ją ramieniem, a ona położyła swoją głowę na jego ramieniu. 
          - To znaczy? 
          - Boję się, że mimo tej chemioterapii umrę. 
          - Nie mów tak! - niemalże krzyknęła Mela odsuwając się od przyjaciela i patrząc mu prosto w oczy. - Nie umrzesz, jeszcze całe życie przed tobą.
          - Ale Mela... Ja wolę myśleć, że dużo czasu mi tu już nie zostało i później cieszyć się z tego, że...
          - Nie będę słuchać twoich teorii, bo znam je już za dobrze... Muszę iść. Do zobaczenia - jutro? 
          - Jasne... Mam jutro po południu jechać już do szpitala. 
          - Pojadę z tobą. - uśmiechnęła się Amelia i pocałowała przyjaciela w policzek i wyszła z jego pokoju. (...) 

          "Znowu zaczął swoją gadkę pod tytułem 'Wolę myśleć, że umrę, a później cieszyć się z tego, że jednak żyję.' Ten człowiek mnie któregoś dnia wykończy... Jutro jadę z nim do szpitala, bo w poniedziałek ma kolejną chemioterapię... Ale może tyle o Alanie, bo i tak już za często o nim piszę - jakaś totalna fobia. Co do urodzin Karoli to... za długo na nich nie byłam, bo tylko 3,5 godziny, ale prezenty się jej podobały. :) No i to jest najważniejsze... Chciała zabrać mnie i Alana na koncert Katty Perry (bo Ali kupił jej 4 bilety), ale my niestety nie przepadamy za jej muzyką. Więc idzie ona, Ksawery i jej kuzynka ze swoim chłopakiem. :) A ja... Hmmm... Teraz to pewnie pójdę zadzwonić do taty, a później prysznic i do łóżeczka. [...]"  

______________________________________________________________

no i jest 16! :) NIE podoba mi się, ale to już standard...
dodałam nieco wcześniej, bo wieczór muszę poświęcić na naukę -,-
randka z historią i biologią - so sweet *.* 

ech jutro czeka mnie pobudka o 6:00, ciekawe jak ja to zrobię [?]

dobra, nie zanudzam Was i... do następnego rozdziału! ;*
Nikaa.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ