niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 5

           Wstał z łóżka w świetnym humorze. Nawet nie spodziewał się, że ten jeden SMS może mu tak bardzo poprawić humor. Już nawet nie przejmował się tym, że 'chodzi' z Mileną - najważniejsze było to, że Mela nie jest na niego zła. Otworzył drzwi na balkon i wyszedł na zewnątrz. Zaciągnął się mroźnym, jesiennym powietrzem...
           - Ona jest wspaniała. Jak można nie gniewać się na takiego kretyna jakim jestem ja...? - zastanowił się chłopak. - Życie jest jednak piękne. - wyszeptał i wrócił do pokoju. Zgarnął z szafy jakieś ubrania i poszedł się ogarnąć do łazienki. Po kilkunastu minutach gotowy do wyjścia zszedł do kuchni... Szybko zjadł śniadanie - jak zwykle były nim płatki - i zakładając kurtkę niemalże wybiegł z domu. Z racji tego, że było dość wcześnie postanowił pójść po Ksawerego i razem z nim pójść do szkoły... Kiedy stanął przed drzwiami domu przyjaciela zadzwonił dzwonkiem i cierpliwie czekał, aż ktoś otworzy drzwi.
           - Dzień dobry. Jest jeszcze może Ksawery? - zapytał z uśmiechem na ustach Alan, kiedy w drzwiach pojawiła się sylwetka mamy blondyna - Iwony.
           - Dzień dobry Alanie. Tak, jest. Wejdź. - kobieta zaprosiła Ala do środka. - Jest w kuchni.
           - Dziękuję... Siema!
           - Ali? Cześć. - powiedział Ksawi i przybił z przyjacielem żółwika.
           - No co? To już nie mogę przyjść po kumpla, żeby razem z nim iść do szkoły?
           - Nie no, ja nic takiego nie powiedziałem... Ale ja jeszcze idę po Lolę.
           - Pójdę z tobą... Nie uśmiecha mi się iść samemu do szkoły, więc nie przeszkadza mi to.
           - Ok. To ja zakładam kurtkę i możemy iść... - zakomunikował Ksawery i tak zrobił. Po pięciu minutach chłopaki byli już prawie pod domem Karoliny. - Myślałem, że pójdziesz ze swoją dziewczyną do szkoły. - powiedział z ironią w głosie zielonooki.
           - Stary to jest jakaś paranoja. Przecież ja jej nie kocham, ja jej nawet nie lubię, nie gadam z nią...
           - To dlaczego z nią jesteś?
           - To za dużo powiedziane... Ona myśli, że jesteśmy razem, choć dla mnie to jest zupełnie inaczej. - wytłumaczył szatyn. - O, idzie Lola.
           - Tak, tak... Jak będziesz chciał pogadać o twoim "związku" to wal jak w dym. - uśmiechnął się Ksawi, a Alan mu tylko przytaknął.
           - Czeeeść! - zawołała Karolina i rzuciła się na szyję swojemu chłopakowi czule całując go w usta.
           - Hej kochanie. - Ksawery odwzajemnił gest.
           - Ekhem, a ja? - zapytał szatyn z miną szczeniaczka.
           - Oj, nie mogłabym o tobie zapomnieć Sanchez. - zaśmiała się dziewczyna i pocałowała przyjaciela w policzek, a następnie łącząc swoją dłoń z dłonią Ksawerego uśmiechnęła się promiennie. - Gadałam przed chwilą z Amelką...
           - Co? - zapytali równocześnie chłopaki.
           - No co? U niej jest teraz... - przerwała spoglądając na zegarek. - ...wpół do pierwszej w nocy. Ale to ona dzwoniła, mówiła, że nie może spać. Kazała was pozdrowić i powiedzieć, że tęskni.
           - My też tęsknimy... - powiedział Alan.
           - Taaak... A ty to wyjątkowo. - powiedziała z przekąsem Karola.
           - Jeśli chodzi o Milenę, to tą sprawę wyjaśni ci twój chłopak, bo mi się nie chce o tym gadać.
           - Ej, nie chciałam cię urazić. Przepraszam.
           - Nie musisz przepraszać, nic się nie stało. - uśmiechnął się Alan i przez resztę drogi się nie odzywał. (...)

           - Misiu, dlaczego mnie unikasz? - zapytała Milena na przerwie obiadowej.
           - Nie unikam cię. Po prostu spędzam czas z przyjaciółmi. - wzruszył ramionami Alan, i zabierając tacę ze swoją porcją lunchu skierował się do stolika, przy którym siedziała już Karolina i Ksawery.
           - Ale nie rozumiem dlaczego spędzasz z nimi więcej czasu niż z własną dziewczyną...
           - Milena, nie przesadzaj...
           - Ja przesadzam?! Wczoraj chciałeś być sam, więc się nie narzucałam, a dziś... Chcę spędzić czas z moim chłopakiem, ale on mnie unika!
           - Uspokój się Lena, wszyscy się na ciebie patrzą. - uspokajała przyjaciółkę Luiza.
           - Tak, jestem za... Uspokój się. - powiedział Alan i z wielką niechęcią pogładził 'swoją' dziewczynę po policzku, a na odchodne pocałował ją w czoło i wyszeptał do ucha: - Jak chcesz możemy się spotkać po lekcjach, ale teraz daj mi spędzić czas z przyjaciółmi. Dobrze?
           - No ok. - uśmiechnęła się delikatnie Milena i pocałowała chłopaka w policzek. Po tym geście dziewczyna wyszła ze stołówki, a Ali poszedł do przyjaciół.
           - Kłótnia małżeńska? - zapytał przez śmiech Ksawery, za co dostał w ramię od Karoliny. - Za co to?
           - Za żywota... Nie widzisz, że jemu się wcale nie uśmiecha z nią spotykać?
           - To niech to przerwie.
           - To nie jest takie proste stary... - odezwał się Alan.
           - Dlaczego nie jest proste? Idziesz do niej i po prostu mówisz, że jej nie kochasz, że sobie coś ubzdurała i z nią zrywasz. Alan zachowuj się jak facet.
           - No ciekawe czy ty byś tak zrobił. Łatwo mówić, trudniej zrobić.
           - Właśnie. Wszyscy wiemy jaka jest Milena, ale ona też ma uczucia. - wtrąciła swoje zdanie Karola.
           - Wy naprawdę myślicie, że ona naprawdę kocha Alana? Nie ośmieszajcie się. Jest nowy, przystojny to się do niego klei, chce go w sobie rozkochać, a potem rzucić. Jeszcze jej nie rozgryźliście?
           - Ksawery ma rację. Ale stary spójrz na to inaczej... - zaczął Ali, ale nie dane mu było skończyć, bo przerwał mu jego przyjaciel:
           - Nie, nie będę na to patrzył inaczej...
           - Uwaga, uwaga! Mamy ogłoszenie dla wszystkich uczniów naszej szkoły! - z głośników na stołówce wydobył się głos dyrektora, a wszyscy zgromadzeni w pomieszczeniu zamilkli. - Jak co roku nasza szkoła organizuje "Bal jesienny", który odbędzie się za trzy tygodnie. Wszyscy uczniowie, którzy chcieliby pomóc w przygotowaniu dekoracji czy innych rzeczy proszeni są o zgłoszenie się do przewodniczącej samorządu do wtorku w przyszłym tygodniu. Dziękuję za uwagę... Aha, jeszcze jedno - chłopcy, życzę powodzenia w znalezieniu partnerki na bal. - zaśmiał się cicho dyrektor, a w stołówce ponownie podniosły się głosy uczniów.
           - Mam nadzieję, że uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną. - powiedział Ksawery patrząc na swoją dziewczynę.
           - No oczywiście, że tak. - uśmiechnęła się Karolina i pocałowała zielonookiego. - A ty Alan, kogo zaprosisz?
           - Nie wiem... Jeśli uda mi się pogadać z Mileną i wszystko jej wyjaśnić to z pewnością zaproszę Amelię. - uśmiechnął się chłopak. - Ale teraz to nie wiem czy w ogóle zostanę dopuszczony do głosu podczas rozmowy z "moją dziewczyną", bo ciągle będzie gadać o balu.
           - Stary, dasz radę. - pocieszył chłopaka Ksawery. (...)


**********

           Wyszedł ze szkoły razem z Karoliną i Ksawerym.
           - Nareszcie weekend! Idziemy gdzieś wieczorem? - zapytał Ksawery.
           - Jak chcecie to idźcie. Ja spasuję... Poza tym muszę chyba... - zaczął Alan i wskazał na wychodzącą ze szkoły Milenę. - Rozumiecie.
           - Jasne. - uśmiechnęła się Karolina. - Ale niedzielne popołudnie zarezerwuj dla nas, dobra?
           - Ok, w niedzielę jestem do waszej dyspozycji. - zaśmiał się szatyn. - Bawcie się dobrze, pa.
           - Na razie! - zawołał Ksawi i razem ze swoją dziewczyną udał się do domu, natomiast do Alana podeszła 'jego' dziewczyna.
           - Czekałeś na mnie? - zapytała całując go w policzek.
           - Tak. Może pójdziemy na spacer? - zaproponował chłopak.
           - A nie uważasz, że jest za zimno na spacer?
           - No, może masz rację. To chodźmy do mnie. - uśmiechnął się blado i niechętnie złapał Milenę za rękę. (...)

           - Mamo, już jestem! - zawołał Alan wchodząc do domu. - Daj, pomogę ci. - zwrócił się do Mileny i pomógł jej zdjąć kurtkę, a następnie odwiesił ją na wieszak. - No nie bój się, moja mama nie gryzie.
           - Dzień dobry. - przywitała się Milena.
           - Dzień dobry. - uśmiechnęła się Sylwia. - A ty to...?
           - Milena, dziewczyna Alana. - uśmiechnęła się promiennie dziewczyna.
           - Dziewczyna...? Synku, możemy pogadać? - zapytała Sylwia.
           - Jasne mamo... Milena, zaczekasz?
           - Tak, tak. - odpowiedziała, a szatyn razem z mamą wyszedł do salonu.
           - O co chodzi? - zapytał chłopak.
           - O co chodzi? To ja się powinnam pytać o co chodzi... Nie podoba mi się ta dziewczyna, myślałam, że...
           - Mamo, nie tylko tobie się nie podoba. Ja z nią tak naprawdę nie chodzę. Znaczy chodzę, ale... To jest trudne do zrozumienia i wytłumaczenia zresztą też, więc powiem ci tylko, że chcę z nią poważnie pogadać i z nią jakoś delikatnie zerwać. Nie kocham jej tylko Amelię. - uśmiechnął się Alan, a jego mama odetchnęła z ulgą.
           - Już myślałam, że z nią to tak na poważnie.
           - Nie, nie... Ale to zerwanie może być trudniejsze niż ci się wydaje, więc jak dziś nie wyjdzie to przez jakiś czas jeszcze będę się musiał z nią męczyć. - skrzywił się szatyn. - Ale może już do niej wróćmy, dobra?
           - No ok. - westchnęła Sylwia i razem z synem wróciła do kuchni. - Chcecie coś do picia?
           - Ja poproszę wodę z cytryną. - powiedziała piskliwym głosem Milena.
           - A ja sok...
           - Proszę. - mama Alana podała im napoje i uśmiechnęła się.
           - Dziękujemy. To my może pójdziemy do mnie do pokoju.
           - Dobrze... A może zjecie obiad?
           - Nie, ja nie jestem głodny, a ty Lena? - Ali zwrócił się do 'swojej' dziewczyny, która pokręciła przecząco głową. - No to nie. Dzięki... (...)

           Karolina i Ksawery siedzieli w pokoju dziewczyny i przeglądali różne strony internetowe. Nagle na Skype zadzwoniła Amelia. Karola pospiesznie włączyła kamerkę i odebrała.
           - Cześć kochanie! - krzyknęła dziewczyna.
           - Cześć Meli! - zawołał również Ksawery.
           - Witam was gołąbeczki! - zaśmiała się Mela. - Wy to się chyba nie rozstajecie nawet na minutę.
           - Nieprawda. Rozstajemy się... Ale bardzo rzadko, to prawda. - przytaknął zielonooki całując swoją dziewczynę w policzek.
           - No, dobra... Co tam u ciebie? - zapytała Lola.
           - Nudzi mi się... Chociaż mama próbuje mi znaleźć jakieś zajęcia. Wczoraj byłyśmy na zakupach, ale nic konkretnego nie kupiłyśmy, więc wybieramy się jeszcze jutro, bo mama chce coś koniecznie tu kupić.
           - Twoja mama już taka jest.
           - No tak, ale nie zamieniłabym jej na żadną inną... A co u was?
           - Nic ciekawego. Tęsknimy za tobą... - westchnęła Karolina.
           - Oj, tak. Tęsknimy... Wracaj już.
           - W niedzielę po południu już będę z wami. - uśmiechnęła się Mela. - A co u Alana? Nie mogę go złapać, a nie będę dzwonić, bo krucho z kasą na koncie.
           - Aktualnie chyba odbywa jakąś poważną rozmowę ze "swoją" dziewczyną. - mówiąc to Ksawi zrobił cudzysłów palcami.
           - Dlaczego ten cudzysłów? - zapytała Mela.
           - No, bo to Milena sobie coś ubzdurała, że on ją kocha i tak wyszło... Ale coś mi się wydaje, że nic z tej rozmowy nie wyniknie. - stwierdził Ksawery.
           - Nie wierzycie w naszego przyjaciela? Jak możecie. - powiedziała z udawanym wyrzutem Amelka.
           - To nie tak, że nie wierzymy. Po prostu... Milena potrafi postawić na swoim, a Alan jej jeszcze dobrze nie zna, nie wie do czego ona jest zdolna. - powiedziała Lola.
           - Ach, no tak... A co w szkole? Jakieś sprawdziany będę musiała nadrabiać?
           - Nie, o dziwo nie... Możesz na luzie wracać do szkoły.
           - O, jak fajnie. - ucieszyła się brązowooka.
           - Ehe... O właśnie. Kupuj dziewczyno kieckę na bal jesienny.
           - Co? O czym ty gadasz Ksawery? Dobrze się czujesz?
           - Tak, bardzo dobrze. A z tym balem to poważnie. Samorząd organizuje bal jesienny za trzy tygodnie. - uśmiechnęła się Karolina, a Ksawi tylko przytaknął.
           - Ok. No to już mam cel na jutrzejsze zakupy. - zaśmiała się Mela. - `Amelka! Chodź tutaj!` Przepraszam was, to mama. Muszę lecieć. Całuję! No i pozdrówcie i wyściskajcie Alana ode mnie, pa!
           - Jasna sprawa, papa! - powiedzieli zgodnie Karolina i Ksawery. (...)

           Milena i Alan siedzieli w ciszy w pokoju chłopaka... Po jakimś czasie szatyn odważył się przerwać ciszę.
           - Milena... Musimy pogadać o czymś bardzo ważnym. - zaczął patrząc na dziewczynę, która natychmiast na niego spojrzała i delikatnie się uśmiechnęła.
           - O co chodzi kochanie?
           - Nie bardzo wiem jak zacząć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji... - tym razem Alan utkwił wzrok w czubkach swoich butów.
           - Nie przejmuj się. Powiedz prosto z mostu, przecież to nie może być nic strasznego. - Milena złapała chłopaka za rękę.
           - Zależy jak na to spojrzeć... Ech... No dobra, więc chodzi o to, że... Nie zrozum mnie źle. Jesteś świetną dziewczyną. Jesteś ładna, atrakcyjna, zabawna...
           - Słodzisz, ale mnie się to podoba... Mów dalej.
           - Jest taka sprawa, że... Nie chciałbym cię urazić, ale muszę to powiedzieć. - po tych słowach Alan spojrzał na twarz 'swojej' dziewczyny, na której malowało się zaciekawienie.
           - No wyduś to w końcu. - ponagliła go dziewczyna.
           - Ech... Milena ja chciałem... - i ponownie taka sama sytuacja. Szatyn nie dokończył zdania, bo dziewczyna mu przerwała, źle go zrozumiała...
           - Och, Alan! Oczywiście, że pójdę z tobą na bal! - zapiszczała Milena i rzuciła się Alanowi na szyję całując go w usta. - Nie musiałeś się tak bardzo bać mojej reakcji, to było przecież oczywiste, że się zgodzę. - dodała z uśmiechem na ustach.
           - Taaak... No to mam już to z głowy. - uśmiechnął się sztucznie szatyn. - Kurwa! Trzeba było powiedzieć prosto z mostu, a nie tak owijać w bawełnę... Teraz jej nie powiem, że nie o to chodziło. Głupi jesteś Alan! - krzyczał na siebie w myślach chłopak.
           - O czym myślisz?
           - O wielu rzeczach...
           - Na przykład?
           - Nie potrafię podać przykładu. Ale teraz głównie myślę o balu...
           - Ja też. Już nie mogę się doczekać... - westchnęła Milena i oparła się o ramię Alana. - Kocham cię. - wyszeptała ledwo słyszalnie.
           - Nie za wcześnie na takie wyznania?
           - Nie, jestem pewna, że cię kocham... A ty?
           - Co ja?
           - Kochasz mnie?
           - Nie wiem... Według mnie w naszym wieku chyba nie można mówić o miłości, raczej o zauroczeniu. 

           - Ale, ale... Ja wiem, że cię kocham. - Milena spojrzała w oczy Alanowi.
           - Ale ja nie jestem pewny co do ciebie czuję. Z takimi wyznaniami poczekajmy jeszcze trochę. - uśmiechnął się nikło chłopak i opadł na poduszkę głęboko oddychając.  Milena nic nie powiedziała tylko głęboko westchnęła i wtuliła się w ramię chłopaka. (...)

**********

           "Jest 02:20 w nocy, a ja jeszcze nie śpię. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego mieszkania... :/ Brakuje mi mojego balkonu, ja chcę już do domu! Tak, ja sobie mogę chcieć. Ech... W sumie to tylko jeden dzień jeszcze. W niedzielę wracam do Wrocławia, do przyjaciół. :) Wreszcie będę mogła ich przytulić i normalnie porozmawiać... Tęsknię za nimi, tak bardzo. Teraz już za całą trójką. Na początku najbardziej tęskniłam za Alim, za naszymi "rozmowami nocą" na balkonie... Brakuje mi tego... Gadałam z Karolą i Ksawim na Skype - słodziaki z nich <3 Mówili coś o jakimś balu jesiennym - nie zrozumiałam za bardzo, ale mam sobie kupić sukienkę, więc to zrobię. O, mam pomysł - Mela dostała olśnienia. :D Kupię sukienkę Karolinie... Nosimy ten sam rozmiar, więc nie będzie z tym problemu. Tak, to jest bardzo dobry pomysł. Ale nie wiem co kupić chłopakom. :( Coś wymyślę... Ale się rozpisałam. :) A, jeszcze jedno... Alan nie chodzi z Mileną! Znaczy chodzi, ale jej nie kocha - dziewczyna sobie coś ubzdurała. Mam nadzieję, że ta rozmowa, którą z nią przeprowadzał dała pożądany skutek... No, ale jeśli nie to przecież się od niego nie odwrócę. :) Jest moim przyjacielem, a poza tym kocham go, więc nie byłabym w stanie... Oczy mi się już zamykają. Trzeba iść spać, żeby mieć siłę na podbój sklepów. [...]" 



_________________________________________________________

rozdział 5 już za nami :) nieco krótszy niż wcześniejsze, ale myślę, że mi wybaczycie...
mimo tego, że krótki to ja i tak mam nadzieję, że się Wam podoba xD
na następny rozdział chyba będziecie czekać aż do piątku/soboty, bo nie zapowiada mi się raczej taki "luźniejszy" tydzień jak ten miniony... x.x -> niestety...
dobra, żegnam się z Wami i życzę w miarę fajnego tygodnia :) 
Nikaa.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ