niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 24


          "Ale szybko minęły te dwa tygodnie. Byłam wczoraj zdjąć gips - zawsze dziwiło mnie to, że po złamaniu wszystko tak szybko się zrasta itd. ale to prawda. :D Już jutro poniedziałek i trzeba wracać do szkoły. ;/ Wszystko by było ok, gdyby nie to, że już od jutra do naszej klasy dołącza ten nowy. ;/ Czemu to zawsze 2A musi być najbardziej pokrzywdzona? Ech, dobra nieważne. Trzeba będzie jakoś przeżyć ten fakt, że mamy nowego ucznia w klasie... Dzisiaj zauważyłam, że z Lolą dzieje się coś dziwnego - ciągle by coś jadła. Nie wiem o co chodzi, ale jak na mój gust to się jej okres zbliża. :D A tak w ogóle to też bym coś zjadła. Idę do kuchni zrobić rewizję lodówki." 


**********



          "Drrrrrrrrrrrryń!" znienawidzony dźwięk budzika obudził Alana. Chłopak leniwie podniósł powieki i wyłączył budzik, po czym wstał z łóżka i chwiejnym krokiem udał się do łazienki po drodze, zabierając z szafy ubrania.
          - Alan! Alan, wstałeś?! - zapytała mama szatyna, wchodząc do jego pokoju. 
          - Tak, wstałem mamo. - odpowiedział chłopak, otwierając drzwi łazienki i wychylił się zza nich z uśmiechem na ustach. 
          - To dobrze. Już się bałam, że zaśpisz. - zaśmiała się kobieta.
          - Czy ja kiedykolwiek zaspałem? 
          - Tak. Dobra, ubierz się, a ja czekam na dole ze śniadaniem. 
          - Ok. Jest tata? - zapytał chłopak, a jego mama pokręciła przecząco głową i zeszła na dół, natomiast Alan wrócił do łazienki i dokończył poranną toaletę. (...)

          Zeszła po schodach na dół, żeby wypuścić Fada na dwór. Otworzyła drzwi wyjściowe, po czym zawróciła i wchodząc po schodach zawołała do mamy, która krzątała się w kuchni:
          - Wpuść Fada za chwilę do domu mamo!
          - Dobrze skarbie! - odpowiedziała Marta, a Mela weszła do pokoju. Podeszła do szafy, z której wyjęła ubrania, a następnie weszła z nimi do łazienki, gdzie wykonała całą poranną toaletę i wróciła do pokoju. Do torebki wrzuciła potrzebne książki i zbiegła na dół na śniadanie. W progu kuchni przywitał ją Fado, dziewczyna pogłaskała swojego psa i usiadła do stołu, a Marta postawiła przed nią talerz z jajecznicą. - Jedziesz z Alanem? 
          - Chyba tak. - uśmiechnęła się szatynka. Po chwili w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Amelka już chciała wstać i iść otworzyć, ale wyprzedziła ją jej rodzicielka. - Skończ spokojnie śniadanie, ja mu otworzę. - powiedziała kobieta i poszła otworzyć drzwi. 
          - Dzień dobry pani Marto. - Alan przywitał się z kobietą z uśmiechem na ustach.
          - Dzień dobry. Wchodź, Alanie. - Marta odwzajemniła uśmiech i wpuściła szatyna do środka. 
          - Cześć kochanie. - powiedział chłopak wchodząc do kuchni, a następnie pocałował swoją dziewczynę w policzek. 
          - Hej. - uśmiechnęła się Mela. 
          - Gotowa na rozpoczęcie drugiego półrocza? 
          - Nie denerwuj mnie nawet. Jeszcze ten nowy. - skrzywiła się dziewczyna odstawiając talerz do zlewu. 
          - Nie przejmuj się, może nie będzie taki zły. Do mnie też byłaś na początku sceptycznie nastawiona. 
          - Nie porównuj siebie z nim. To co innego przecież. - powiedziała Amelka i założyła kurtkę. - Mamo my już idziemy, bo się zaraz spóźnimy. 
          - Dobrze. Miłego dnia kochani! - zawołała Marta i odprowadziła Amelię i Alana wzrokiem do drzwi. (...) 

          Siedzieli całą czwórką pod klasą, w której miała odbyć się ich druga lekcja - matematyka. 
          - Może to jednak nie do nas miał dojść ten koleś. - powiedział Ksawery. - Alan przyszedł od razu na pierwszą lekcję, a ten... Jeszcze go nie ma. 
          - Żebyś się nie przeliczył. - westchnęła Amelka bawiąc się telefonem. 
          - Dobra, co będzie to będzie. - powiedział Alan. - Idę do sklepiku, chcecie coś? - zapytał wstając z miejsca.
          - Ja chcę coś słodkiego. Wszystko jedno co, żeby było słodkie. - powiedziała Lola, a wszyscy spojrzeli na nią zszokowani. - No co? Cukier mi spada. - zaśmiała się dziewczyna.
          - Dobra, dobra. Meli, a ty coś chcesz? 
          - Nie, dzięki. - uśmiechnęła się szatynka, spoglądając na chłopaka.
          - Ok. Ksawi? 
          - Nie, nic nie chcę, ale pójdę z tobą. - powiedział blondyn i również wstał z miejsca i razem z przyjacielem poszedł do szkolnego sklepiku...
          - Jak tak dalej pójdzie to niedługo się nie zmieścisz w swoje ubrania. Jak tylko cię widzę to coś jesz. - powiedziała Amelka zwracając się do przyjaciółki. 
          - Właśnie wiem, ale co ja mam poradzić na to, że ciągle jestem głodna...? 
          - Nie wiem. Może ty w ciąży jesteś? 
          - Ale dowaliłaś! Jak ja mam być w ciąży jak my przecież... - zaczęła Lola, ale nie dane jej było skończyć. 
          - Dobra, nie chcę szczegółów! - zaśmiała się Amelia, a jej przyjaciółka sztucznie się uśmiechnęła - przypomniała sobie tą noc we Włoszech. - Ej, może faktycznie to nie do naszej klasy miał przyjść ten nowy. - powiedziała, chcąc zmienić temat.
          - Nie sądzę. Dyro by się chyba nie pomylił. 
          - A może w ostatniej chwili go przenieśli do innej klasy. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jak do nas dołączy to ja się chyba... Nie wiem. 
          - Przestań. Może akurat okaże się jakimś fajnym chłopakiem. - powiedziała Karolina i delikatnie się uśmiechnęła. 
          - W cuda wierzysz? Bo ja nie bardzo. - skwitowała Amelia i ignorując przyjaciółkę włożyła słuchawki do uszu. Po chwili poczuła szarpnięcie za rękę i Lola wskazała jej wysokiego szatyna zmierzającego w ich stronę. 
          - Cześć, czy to jest klasa 2A? - zapytał chłopak i uśmiechnął się do dziewczyn.
          - Cześć. Tak, a o co chodzi? - zapytała niby obojętnie Amelia. 
          - O to dobrze trafiłem. Mam dołączyć do waszej klasy. 
          - A, to ty jesteś tym nowym chłopakiem. - uśmiechnęła się Lola. - Jestem Karolina, a to jest Amelia. - powiedziała i podała nowemu koledze rękę, a on ją uścisnął.
          - Miło mi, Wojtek*. 
          - Taaak, nam też jest miło. - mruknęła Mela, wstała z miejsca i podeszła do swojego chłopaka i Ksawerego, którzy wracali właśnie ze sklepiku. - Nie miałeś racji Ksawi. 
          - Z czym? - zapytał chłopak.
          - Z tym gościem, właśnie przed chwilą przyszedł. Jakiś Wojtek czy jak mu tam... - skrzywiła się brązowooka. 
          - Oj Meli, Meli... - Alan pokręcił z dezaprobatą głową i cicho się zaśmiał, obejmując dziewczynę... - Cześć. - szatyn przywitał się z "nowym" i uścisnął jego dłoń. - Jestem Alan.
          - Cześć. Wojtek. - uśmiechnął się chłopak. 
          - Ksawery. - powiedział blondyn i również wyciągnął rękę w kierunku "nowego" z lekkim uśmiechem na ustach, a następnie usiadł obok Loli i objął ją ramieniem. Posiedzieli jeszcze chwilę, rozmawiając, aż w końcu zadzwonił dzwonek. (...) 

**********



          - No i jak wrażenia po poznaniu nowego kolegi? - zapytała Marta, siadając przy stole w kuchni na przeciwko córki. 
          - Naprawdę chcesz wiedzieć? - Mela podniosła wzrok znad książki do matematyki - odrabiała zadanie w kuchni, żeby dotrzymać mamie towarzystwa. 
          - Gdybym nie chciała to bym nie pytała. Więc? 
          - Dziwny jest. Znaczy... Przystojny jest, nie powiem, że nie, ale jakoś nie przypadł mi do gustu i chyba go nie polubię. Na pierwszy rzut oka wydaje się takim rozpieszczonym lalusiem - coś w stylu Mileny. - powiedziała Amelka i wróciła do rozwiązywania zadań. 
          - Wyciągasz pochopne wnioski. Tak samo było z Alanem, a teraz...
          - Mamo, błagam. Wszyscy mi to powtarzają. Ale z Alanem było inaczej, w Wojtku się nie zakocham - nawet jeśli się do niego przekonam, to nie pozwolę sobie na zakochanie się w nim. 
          - Dobrze, spokojnie kochanie. Już nic nie mówię. - powiedziała Marta i wstała od stołu. 
          - Mamo... Przepraszam. - uśmiechnęła się przepraszająco Amelka. 
          - Nic się nie stało. - mama dziewczyny odwzajemniła uśmiech. - Napijesz się herbaty?
          - Jasne. - przytaknęła szatynka. Po chwili usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu, okazało się, że dzwoni do niej Karolina. - Zaraz wracam... Cześć Lola. - przywitała się z przyjaciółką i usiadła na jednym ze schodów, prowadzących na górę. 
          - Hej Meli. - powiedziała Karolina. - Czerwony alarm. 
          - Jaki czerwony alarm? Mów normalnie, a nie jakimiś zagadkami. 
          - Jak ci powiem to będziesz zrzędzić, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą i mogłam to przerwać, albo mu przypomnieć, a nie postąpić tak, jak postąpiłam. - zaczęła odbiegać od tematu blondynka. 
          - Lola! Powiedz mi o co chodzi.
          - Dobra, przepraszam... Wtedy we Włoszech my z Ksawerym...
          - Nie zabezpieczyliście się, tak? - przerwała przyjaciółce Amelia... - Nic nie mówisz, czyli tak. Oj Lola, Lola. 
          - No co ja?! Jak się zorientowałam było za późno. 
          - Boże, dziewczyno... Teraz to już nic na to nie poradzisz. A ten alarm to... Spóźnia się?
          - No... 2, 3 dni to się spóźniał, ale 5 to jeszcze nigdy. - powiedziała Karolina smutnym głosem. 
          - Musisz się upewnić. Zrób test. 
          - Dzięki! Mam iść do apteki i powiedzieć "Poproszę test ciążowy."? Nie zapominaj, że najbliższa apteka jest mojej cioci. 
          - To idź do innej. Albo nie... Ja ci go kupię. - powiedziała Amelia.
          - Naprawdę? Dziękuję. 
          - Nie ma sprawy, będę za godzinę... Aha, zadzwoń do Ksawerego. Pa. - dodała dziewczyna i się rozłączyła. - Mamo, muszę wyjść. Postaram się wrócić jak najszybciej. - powiedziała Mela zakładając kurtkę i buty. 
          - Dobrze, ale... Wszystko w porządku? 
          - Ze mną tak, ale... A zresztą, na razie nic nie mogę powiedzieć. Pa. - zawołała i wybiegła z domu. (...) 


**********


          Siedziała na podłodze w łazience, opierając się o wannę i obracała w dłoni test ciążowy, a z jej oczu płynęły łzy - wynik był pozytywny, była w ciąży. 
          - Kochanie, wszystko w porządku? - do drzwi łazienki zapukał Ksawery. Lola szybko wstała z podłogi i otworzyła drzwi, po czym rzuciła się na szyję chłopaka, wybuchając jeszcze większym szlochem. - Co się stało? - zapytał blondyn obejmując dziewczynę. 
          - To ja was zostawię samych. Trzymaj się Karola. - uśmiechnęła się delikatnie Amelia i opuściła pokój przyjaciółki, a następnie wróciła do swojego domu. 
          - Co jest? - Ksawery odsunął się od Karoliny i usiadł na łóżku, sadzając sobie blondynkę na kolanach.
          - Pamiętasz pierwszą noc we Włoszech? - zapytała Lola, pociągając nosem. Ksawery przytaknął głową i uśmiechnął się na to wspomnienie. - No właśnie... Zapomnieliśmy wtedy o jednej bardzo ważnej rzeczy. - westchnęła dziewczyna i napotkała pytające spojrzenie swojego chłopaka. - Nie zabezpieczyliśmy się Ksawery. - powiedziała Karolina, a z jej oczu wylała się kolejna porcja łez. 
          - O cholera... - powiedział do siebie Ksawi. - Skarbie, czyli... Jesteś w ciąży? - zapytał podnosząc podbródek dziewczyny tak, żeby na niego spojrzała. 
          - Tak... Teraz mnie pewnie zostawisz, bo nie jesteś gotowy na bycie ojcem. W sumie to nie będę się dziwić - masz dopiero 18 lat. 
          - Nie mów tak. To jest też moje dziecko i chcę je wychowywać razem z tobą. Nie będę zwalał winy na ciebie, bo głównie ponoszę ją ja... Mogłem pomyśleć o konsekwencjach. - powiedział chłopak przytulając do siebie Karolinę. - Ale nic jeszcze nie jest pewne. Zrobiłaś test, ale on przecież nie daje stuprocentowej pewności. Musimy się upewnić, czy na pewno za 9 miesięcy na świecie pojawi się nowa istotka. - dodał chłopak delikatnie się uśmiechając. 
          - Masz rację, ale... Ksawi, jak my to powiemy rodzicom? Przecież oni nas zabiją. 
          - Spokojnie, nic takiego nie zrobią. Jesteśmy już dorośli, mamy po 18 lat. Co innego gdybyśmy mieli 15, czy 16 lat... Nie panikuj kochanie. 
          - Kocham cię. - wyszeptała blondynka wtulając się w ciało Ksawerego. 
          - Ja ciebie też. - powiedział chłopak i się uśmiechnął. (...) 

          "Ech... Lola jest w ciąży. Ale ma bardzo odpowiedzialnego chłopaka, który obiecał, że jej pomoże. :) Całe szczęście... Jak zobaczyłam w jakim stanie wybiegła z tej łazienki i rzuciła mu się na szyję to aż mnie serce bolało. Przecież ona ma dopiero 18 lat. Ale mam nadzieję, że sobie poradzi. :) Ma Ksawiego, mnie, Alana, rodziców - da radę, będę za nią trzymać kciuki. :) 
          Jutro będę sama w domu. :( Mama jedzie do dziadków, chciała mnie zabrać, ale szkoła... Przynajmniej mam przyzwolenie na zaproszenie przyjaciół na noc. Nie wiem czy Lola będzie chciała przyjść - moim zdaniem dobrze by jej to zrobiło, ale nie będę naciskać, a jeśli ona nie przyjdzie to Ksawi raczej też nie, więc zostaje Alan. :) On mnie nie zawiedzie. <3 O, właśnie do mnie dzwoni - chyba się stęsknił...

          - Co tam kochanie? - zapytała Mela, odbierając telefon. 
          - Chciałem ci powiedzieć, że cię kocham i życzyć dobrej nocy. - powiedział chłopak i - mimo, że Amelia go nie widziała, wiedziała, że się uśmiechnął. 
          - Jakie to romantyczne. - zaśmiała się dziewczyna. - Też cię kocham. 
          - Wpadnę jutro po ciebie o 7:40. - zakomunikował Alan. - Ale po szkole chyba nie wrócimy razem, bo jadę do Justyny. No chyba, że chcesz jechać ze mną?
          - Chętnie z tobą pojadę. Dawno jej nie widziałam. 
          - To super... Dobra, idź spać. Dobranoc. - powiedział Alan i wysłał Amelce buziaka przez telefon, po czym się rozłączył. Dziewczyna odłożyła telefon i powróciła do pisania notatki w pamiętniku:

          Jadę z Alanem jutro do Justyny. :) Dawno się z nią nie widziałam, więc... Lubię ją i dlatego chcę ją odwiedzić. :) Dobra, zmykam spać, bo o 7:40 Ali po mnie przychodzi. [...]"


**********


          "Czekam właśnie na Alana, bo przychodzi na noc. :) Byliśmy u Iki dzisiaj. Pogadałam sobie z nią i w ogóle... Nie wygląda za dobrze - schudła, ma straszne sińce pod oczami - masakra. :( Biedna dziewczyna... A w szkole ten "nowy" zaczął mnie i Lolę podrywać. oO Dziwny jest... Ja się z nim nie zadaję, bo mnie jeszcze zgwałci tak jak Fabian to chciał zrobić. Brrr... Jak sobie o tym przypomnę to aż mam ciarki. ;/ O, widzę, że Ali wychodzi od siebie z domu, więc kończę. :) [...]"

          - No to... Co robimy? - zapytał Alan, kładąc głowę na kolanach Amelii. 
          - Nie mam pojęcia. - szatynka uśmiechnęła się i zaczęła bawić się włosami chłopaka. 
          - Hmmm... No to mamy problem. Może... Film? 
          - Nie, nie mam ochoty na oglądanie czegokolwiek. 
          - No to... Nie wiem. Może coś pośpiewamy? 
          - Nie, nie, nie. Ja i śpiew? Proszę cię. 
          - Przecież ślicznie śpiewasz. Nie pamiętasz już jak mi śpiewałaś? 
          - Ale to było dawno... Nic nie śpiewam, ani mi się śni. - zakomunikowała Mela. 
          - Ech, a masz jakiś inny pomysł? - zapytał Alan, podnosząc się do pozycji siedzącej. 
          - Może i mam. - uśmiechnęła się zalotnie dziewczyna i przygryzła wargę, patrząc w oczy swojemu chłopakowi. 
          - Ach tak? No to słucham. - powiedział szatyn delikatnie się uśmiechając. 
          - No więc tak... - zaczęła Amelia, siadając na kolanach Alana. - Pójdziemy teraz na górę do mojego pokoju i... - przerwała, żeby złączyć swoje usta z ustami chłopaka w namiętnym pocałunku. 
          - I... Nawet o tym nie myśl. - powiedział szatyn odsuwając się od dziewczyny.
          - Ale... Coś nie tak? - zapytała zaskoczona Mela.
          - Nie, wszystko gra, ale... Amelka, przepraszam, ale ja nie potrzebuję seksu do odczuwania tego, że mnie kochasz. Nie traktujmy tego jako nieodłącznego elementu związku, ok? Przyjdzie jeszcze na to odpowiedni moment. - uśmiechnął się chłopak i pogładził brązowooką po policzku. - Jesteś zła?
          - Nie, skąd taki pomysł. Nie jestem zła tylko... Trochę zaskoczona, ale miło zaskoczona. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Wiem, że naprawdę mnie kochasz. 
          - Bo tak jest... W takim razie co robimy? 
          - Idziemy na górę i... idziemy spać? - zaśmiała się Amelka.
          - Poważnie? 
          - Nie, ale chodź... - Mela złapała Alana za rękę i razem poszli do pokoju dziewczyny. (...) 

______________________________________________________________

* Wojciech Mrozek - nowy 18-letni uczeń w szkole; trochę namiesza w opowiadaniu; 

no i kolejny rozdział za nami :) to już 24 o.O

jak pisałam pod poprzednim rozdziałem - kończą mi się gotowe rozdziały... w moich 'notatkach' został tylko 25 i 26 - w pełni napisany... i zarys 27... obawiam się, że już niedługo posty będą pojawiać się co tydzień (mam nadzieję, że nie rzadziej) ;( -> postaram się nadgonić z pisaniem na feriach, które rozpoczynam już w piątek! ♥ na początku wydawało mi się, że będzie się ten czas strasznie dłużył, ale nie... :)

kończę i... do napisania! ;***

Nikaa.



CZYTASZ = KOMENTUJESZ