"Ale szybko minęły te dwa tygodnie. Byłam wczoraj zdjąć gips - zawsze dziwiło mnie to, że po złamaniu wszystko tak szybko się zrasta itd. ale to prawda. :D Już jutro poniedziałek i trzeba wracać do szkoły. ;/ Wszystko by było ok, gdyby nie to, że już od jutra do naszej klasy dołącza ten nowy. ;/ Czemu to zawsze 2A musi być najbardziej pokrzywdzona? Ech, dobra nieważne. Trzeba będzie jakoś przeżyć ten fakt, że mamy nowego ucznia w klasie... Dzisiaj zauważyłam, że z Lolą dzieje się coś dziwnego - ciągle by coś jadła. Nie wiem o co chodzi, ale jak na mój gust to się jej okres zbliża. :D A tak w ogóle to też bym coś zjadła. Idę do kuchni zrobić rewizję lodówki."
**********
- Alan! Alan, wstałeś?! - zapytała mama szatyna, wchodząc do jego pokoju.
- Tak, wstałem mamo. - odpowiedział chłopak, otwierając drzwi łazienki i wychylił się zza nich z uśmiechem na ustach.
- To dobrze. Już się bałam, że zaśpisz. - zaśmiała się kobieta.
- Czy ja kiedykolwiek zaspałem?
- Tak. Dobra, ubierz się, a ja czekam na dole ze śniadaniem.
- Ok. Jest tata? - zapytał chłopak, a jego mama pokręciła przecząco głową i zeszła na dół, natomiast Alan wrócił do łazienki i dokończył poranną toaletę. (...)
Zeszła po schodach na dół, żeby wypuścić Fada na dwór. Otworzyła drzwi wyjściowe, po czym zawróciła i wchodząc po schodach zawołała do mamy, która krzątała się w kuchni:
- Wpuść Fada za chwilę do domu mamo!
- Dobrze skarbie! - odpowiedziała Marta, a Mela weszła do pokoju. Podeszła do szafy, z której wyjęła ubrania, a następnie weszła z nimi do łazienki, gdzie wykonała całą poranną toaletę i wróciła do pokoju. Do torebki wrzuciła potrzebne książki i zbiegła na dół na śniadanie. W progu kuchni przywitał ją Fado, dziewczyna pogłaskała swojego psa i usiadła do stołu, a Marta postawiła przed nią talerz z jajecznicą. - Jedziesz z Alanem?
- Chyba tak. - uśmiechnęła się szatynka. Po chwili w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Amelka już chciała wstać i iść otworzyć, ale wyprzedziła ją jej rodzicielka. - Skończ spokojnie śniadanie, ja mu otworzę. - powiedziała kobieta i poszła otworzyć drzwi.
- Dzień dobry pani Marto. - Alan przywitał się z kobietą z uśmiechem na ustach.
- Dzień dobry. Wchodź, Alanie. - Marta odwzajemniła uśmiech i wpuściła szatyna do środka.
- Cześć kochanie. - powiedział chłopak wchodząc do kuchni, a następnie pocałował swoją dziewczynę w policzek.
- Hej. - uśmiechnęła się Mela.
- Gotowa na rozpoczęcie drugiego półrocza?
- Nie denerwuj mnie nawet. Jeszcze ten nowy. - skrzywiła się dziewczyna odstawiając talerz do zlewu.
- Nie przejmuj się, może nie będzie taki zły. Do mnie też byłaś na początku sceptycznie nastawiona.
- Nie porównuj siebie z nim. To co innego przecież. - powiedziała Amelka i założyła kurtkę. - Mamo my już idziemy, bo się zaraz spóźnimy.
- Dobrze. Miłego dnia kochani! - zawołała Marta i odprowadziła Amelię i Alana wzrokiem do drzwi. (...)
Siedzieli całą czwórką pod klasą, w której miała odbyć się ich druga lekcja - matematyka.
- Może to jednak nie do nas miał dojść ten koleś. - powiedział Ksawery. - Alan przyszedł od razu na pierwszą lekcję, a ten... Jeszcze go nie ma.
- Żebyś się nie przeliczył. - westchnęła Amelka bawiąc się telefonem.
- Dobra, co będzie to będzie. - powiedział Alan. - Idę do sklepiku, chcecie coś? - zapytał wstając z miejsca.
- Ja chcę coś słodkiego. Wszystko jedno co, żeby było słodkie. - powiedziała Lola, a wszyscy spojrzeli na nią zszokowani. - No co? Cukier mi spada. - zaśmiała się dziewczyna.
- Dobra, dobra. Meli, a ty coś chcesz?
- Nie, dzięki. - uśmiechnęła się szatynka, spoglądając na chłopaka.
- Ok. Ksawi?
- Nie, nic nie chcę, ale pójdę z tobą. - powiedział blondyn i również wstał z miejsca i razem z przyjacielem poszedł do szkolnego sklepiku...
- Jak tak dalej pójdzie to niedługo się nie zmieścisz w swoje ubrania. Jak tylko cię widzę to coś jesz. - powiedziała Amelka zwracając się do przyjaciółki.
- Właśnie wiem, ale co ja mam poradzić na to, że ciągle jestem głodna...?
- Nie wiem. Może ty w ciąży jesteś?
- Ale dowaliłaś! Jak ja mam być w ciąży jak my przecież... - zaczęła Lola, ale nie dane jej było skończyć.
- Dobra, nie chcę szczegółów! - zaśmiała się Amelia, a jej przyjaciółka sztucznie się uśmiechnęła - przypomniała sobie tą noc we Włoszech. - Ej, może faktycznie to nie do naszej klasy miał przyjść ten nowy. - powiedziała, chcąc zmienić temat.
- Nie sądzę. Dyro by się chyba nie pomylił.
- A może w ostatniej chwili go przenieśli do innej klasy. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jak do nas dołączy to ja się chyba... Nie wiem.
- Przestań. Może akurat okaże się jakimś fajnym chłopakiem. - powiedziała Karolina i delikatnie się uśmiechnęła.
- W cuda wierzysz? Bo ja nie bardzo. - skwitowała Amelia i ignorując przyjaciółkę włożyła słuchawki do uszu. Po chwili poczuła szarpnięcie za rękę i Lola wskazała jej wysokiego szatyna zmierzającego w ich stronę.
- Cześć, czy to jest klasa 2A? - zapytał chłopak i uśmiechnął się do dziewczyn.
- Cześć. Tak, a o co chodzi? - zapytała niby obojętnie Amelia.
- O to dobrze trafiłem. Mam dołączyć do waszej klasy.
- A, to ty jesteś tym nowym chłopakiem. - uśmiechnęła się Lola. - Jestem Karolina, a to jest Amelia. - powiedziała i podała nowemu koledze rękę, a on ją uścisnął.
- Miło mi, Wojtek*.
- Taaak, nam też jest miło. - mruknęła Mela, wstała z miejsca i podeszła do swojego chłopaka i Ksawerego, którzy wracali właśnie ze sklepiku. - Nie miałeś racji Ksawi.
- Z czym? - zapytał chłopak.
- Z tym gościem, właśnie przed chwilą przyszedł. Jakiś Wojtek czy jak mu tam... - skrzywiła się brązowooka.
- Oj Meli, Meli... - Alan pokręcił z dezaprobatą głową i cicho się zaśmiał, obejmując dziewczynę... - Cześć. - szatyn przywitał się z "nowym" i uścisnął jego dłoń. - Jestem Alan.
- Cześć. Wojtek. - uśmiechnął się chłopak.
- Ksawery. - powiedział blondyn i również wyciągnął rękę w kierunku "nowego" z lekkim uśmiechem na ustach, a następnie usiadł obok Loli i objął ją ramieniem. Posiedzieli jeszcze chwilę, rozmawiając, aż w końcu zadzwonił dzwonek. (...)
**********
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Mela podniosła wzrok znad książki do matematyki - odrabiała zadanie w kuchni, żeby dotrzymać mamie towarzystwa.
- Gdybym nie chciała to bym nie pytała. Więc?
- Dziwny jest. Znaczy... Przystojny jest, nie powiem, że nie, ale jakoś nie przypadł mi do gustu i chyba go nie polubię. Na pierwszy rzut oka wydaje się takim rozpieszczonym lalusiem - coś w stylu Mileny. - powiedziała Amelka i wróciła do rozwiązywania zadań.
- Wyciągasz pochopne wnioski. Tak samo było z Alanem, a teraz...
- Mamo, błagam. Wszyscy mi to powtarzają. Ale z Alanem było inaczej, w Wojtku się nie zakocham - nawet jeśli się do niego przekonam, to nie pozwolę sobie na zakochanie się w nim.
- Dobrze, spokojnie kochanie. Już nic nie mówię. - powiedziała Marta i wstała od stołu.
- Mamo... Przepraszam. - uśmiechnęła się przepraszająco Amelka.
- Nic się nie stało. - mama dziewczyny odwzajemniła uśmiech. - Napijesz się herbaty?
- Jasne. - przytaknęła szatynka. Po chwili usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu, okazało się, że dzwoni do niej Karolina. - Zaraz wracam... Cześć Lola. - przywitała się z przyjaciółką i usiadła na jednym ze schodów, prowadzących na górę.
- Hej Meli. - powiedziała Karolina. - Czerwony alarm.
- Jaki czerwony alarm? Mów normalnie, a nie jakimiś zagadkami.
- Jak ci powiem to będziesz zrzędzić, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą i mogłam to przerwać, albo mu przypomnieć, a nie postąpić tak, jak postąpiłam. - zaczęła odbiegać od tematu blondynka.
- Lola! Powiedz mi o co chodzi.
- Dobra, przepraszam... Wtedy we Włoszech my z Ksawerym...
- Nie zabezpieczyliście się, tak? - przerwała przyjaciółce Amelia... - Nic nie mówisz, czyli tak. Oj Lola, Lola.
- No co ja?! Jak się zorientowałam było za późno.
- Boże, dziewczyno... Teraz to już nic na to nie poradzisz. A ten alarm to... Spóźnia się?
- No... 2, 3 dni to się spóźniał, ale 5 to jeszcze nigdy. - powiedziała Karolina smutnym głosem.
- Musisz się upewnić. Zrób test.
- Dzięki! Mam iść do apteki i powiedzieć "Poproszę test ciążowy."? Nie zapominaj, że najbliższa apteka jest mojej cioci.
- To idź do innej. Albo nie... Ja ci go kupię. - powiedziała Amelia.
- Naprawdę? Dziękuję.
- Nie ma sprawy, będę za godzinę... Aha, zadzwoń do Ksawerego. Pa. - dodała dziewczyna i się rozłączyła. - Mamo, muszę wyjść. Postaram się wrócić jak najszybciej. - powiedziała Mela zakładając kurtkę i buty.
- Dobrze, ale... Wszystko w porządku?
- Ze mną tak, ale... A zresztą, na razie nic nie mogę powiedzieć. Pa. - zawołała i wybiegła z domu. (...)
**********
Siedziała na podłodze w łazience, opierając się o wannę i obracała w dłoni test ciążowy, a z jej oczu płynęły łzy - wynik był pozytywny, była w ciąży.
- Kochanie, wszystko w porządku? - do drzwi łazienki zapukał Ksawery. Lola szybko wstała z podłogi i otworzyła drzwi, po czym rzuciła się na szyję chłopaka, wybuchając jeszcze większym szlochem. - Co się stało? - zapytał blondyn obejmując dziewczynę.
- To ja was zostawię samych. Trzymaj się Karola. - uśmiechnęła się delikatnie Amelia i opuściła pokój przyjaciółki, a następnie wróciła do swojego domu.
- Co jest? - Ksawery odsunął się od Karoliny i usiadł na łóżku, sadzając sobie blondynkę na kolanach.
- Pamiętasz pierwszą noc we Włoszech? - zapytała Lola, pociągając nosem. Ksawery przytaknął głową i uśmiechnął się na to wspomnienie. - No właśnie... Zapomnieliśmy wtedy o jednej bardzo ważnej rzeczy. - westchnęła dziewczyna i napotkała pytające spojrzenie swojego chłopaka. - Nie zabezpieczyliśmy się Ksawery. - powiedziała Karolina, a z jej oczu wylała się kolejna porcja łez.
- O cholera... - powiedział do siebie Ksawi. - Skarbie, czyli... Jesteś w ciąży? - zapytał podnosząc podbródek dziewczyny tak, żeby na niego spojrzała.
- Tak... Teraz mnie pewnie zostawisz, bo nie jesteś gotowy na bycie ojcem. W sumie to nie będę się dziwić - masz dopiero 18 lat.
- Nie mów tak. To jest też moje dziecko i chcę je wychowywać razem z tobą. Nie będę zwalał winy na ciebie, bo głównie ponoszę ją ja... Mogłem pomyśleć o konsekwencjach. - powiedział chłopak przytulając do siebie Karolinę. - Ale nic jeszcze nie jest pewne. Zrobiłaś test, ale on przecież nie daje stuprocentowej pewności. Musimy się upewnić, czy na pewno za 9 miesięcy na świecie pojawi się nowa istotka. - dodał chłopak delikatnie się uśmiechając.
- Masz rację, ale... Ksawi, jak my to powiemy rodzicom? Przecież oni nas zabiją.
- Spokojnie, nic takiego nie zrobią. Jesteśmy już dorośli, mamy po 18 lat. Co innego gdybyśmy mieli 15, czy 16 lat... Nie panikuj kochanie.
- Kocham cię. - wyszeptała blondynka wtulając się w ciało Ksawerego.
- Ja ciebie też. - powiedział chłopak i się uśmiechnął. (...)
"Ech... Lola jest w ciąży. Ale ma bardzo odpowiedzialnego chłopaka, który obiecał, że jej pomoże. :) Całe szczęście... Jak zobaczyłam w jakim stanie wybiegła z tej łazienki i rzuciła mu się na szyję to aż mnie serce bolało. Przecież ona ma dopiero 18 lat. Ale mam nadzieję, że sobie poradzi. :) Ma Ksawiego, mnie, Alana, rodziców - da radę, będę za nią trzymać kciuki. :)
Jutro będę sama w domu. :( Mama jedzie do dziadków, chciała mnie zabrać, ale szkoła... Przynajmniej mam przyzwolenie na zaproszenie przyjaciół na noc. Nie wiem czy Lola będzie chciała przyjść - moim zdaniem dobrze by jej to zrobiło, ale nie będę naciskać, a jeśli ona nie przyjdzie to Ksawi raczej też nie, więc zostaje Alan. :) On mnie nie zawiedzie. <3 O, właśnie do mnie dzwoni - chyba się stęsknił...
- Co tam kochanie? - zapytała Mela, odbierając telefon.
- Chciałem ci powiedzieć, że cię kocham i życzyć dobrej nocy. - powiedział chłopak i - mimo, że Amelia go nie widziała, wiedziała, że się uśmiechnął.
- Jakie to romantyczne. - zaśmiała się dziewczyna. - Też cię kocham.
- Wpadnę jutro po ciebie o 7:40. - zakomunikował Alan. - Ale po szkole chyba nie wrócimy razem, bo jadę do Justyny. No chyba, że chcesz jechać ze mną?
- Chętnie z tobą pojadę. Dawno jej nie widziałam.
- To super... Dobra, idź spać. Dobranoc. - powiedział Alan i wysłał Amelce buziaka przez telefon, po czym się rozłączył. Dziewczyna odłożyła telefon i powróciła do pisania notatki w pamiętniku:
Jadę z Alanem jutro do Justyny. :) Dawno się z nią nie widziałam, więc... Lubię ją i dlatego chcę ją odwiedzić. :) Dobra, zmykam spać, bo o 7:40 Ali po mnie przychodzi. [...]"
**********
"Czekam właśnie na Alana, bo przychodzi na noc. :) Byliśmy u Iki dzisiaj. Pogadałam sobie z nią i w ogóle... Nie wygląda za dobrze - schudła, ma straszne sińce pod oczami - masakra. :( Biedna dziewczyna... A w szkole ten "nowy" zaczął mnie i Lolę podrywać. oO Dziwny jest... Ja się z nim nie zadaję, bo mnie jeszcze zgwałci tak jak Fabian to chciał zrobić. Brrr... Jak sobie o tym przypomnę to aż mam ciarki. ;/ O, widzę, że Ali wychodzi od siebie z domu, więc kończę. :) [...]"
- No to... Co robimy? - zapytał Alan, kładąc głowę na kolanach Amelii.
- Nie mam pojęcia. - szatynka uśmiechnęła się i zaczęła bawić się włosami chłopaka.
- Hmmm... No to mamy problem. Może... Film?
- Nie, nie mam ochoty na oglądanie czegokolwiek.
- No to... Nie wiem. Może coś pośpiewamy?
- Nie, nie, nie. Ja i śpiew? Proszę cię.
- Przecież ślicznie śpiewasz. Nie pamiętasz już jak mi śpiewałaś?
- Ale to było dawno... Nic nie śpiewam, ani mi się śni. - zakomunikowała Mela.
- Ech, a masz jakiś inny pomysł? - zapytał Alan, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Może i mam. - uśmiechnęła się zalotnie dziewczyna i przygryzła wargę, patrząc w oczy swojemu chłopakowi.
- Ach tak? No to słucham. - powiedział szatyn delikatnie się uśmiechając.
- No więc tak... - zaczęła Amelia, siadając na kolanach Alana. - Pójdziemy teraz na górę do mojego pokoju i... - przerwała, żeby złączyć swoje usta z ustami chłopaka w namiętnym pocałunku.
- I... Nawet o tym nie myśl. - powiedział szatyn odsuwając się od dziewczyny.
- Ale... Coś nie tak? - zapytała zaskoczona Mela.
- Nie, wszystko gra, ale... Amelka, przepraszam, ale ja nie potrzebuję seksu do odczuwania tego, że mnie kochasz. Nie traktujmy tego jako nieodłącznego elementu związku, ok? Przyjdzie jeszcze na to odpowiedni moment. - uśmiechnął się chłopak i pogładził brązowooką po policzku. - Jesteś zła?
- Nie, skąd taki pomysł. Nie jestem zła tylko... Trochę zaskoczona, ale miło zaskoczona. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Wiem, że naprawdę mnie kochasz.
- Bo tak jest... W takim razie co robimy?
- Idziemy na górę i... idziemy spać? - zaśmiała się Amelka.
- Poważnie?
- Nie, ale chodź... - Mela złapała Alana za rękę i razem poszli do pokoju dziewczyny. (...)
______________________________________________________________
* Wojciech Mrozek - nowy 18-letni uczeń w szkole; trochę namiesza w opowiadaniu;
no i kolejny rozdział za nami :) to już 24 o.O
jak pisałam pod poprzednim rozdziałem - kończą mi się gotowe rozdziały... w moich 'notatkach' został tylko 25 i 26 - w pełni napisany... i zarys 27... obawiam się, że już niedługo posty będą pojawiać się co tydzień (mam nadzieję, że nie rzadziej) ;( -> postaram się nadgonić z pisaniem na feriach, które rozpoczynam już w piątek! ♥ na początku wydawało mi się, że będzie się ten czas strasznie dłużył, ale nie... :)
kończę i... do napisania! ;***
Nikaa.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ